Ceny biją Polaków po kieszeni głównie z powodu drożejącej żywności i paliwa. Po raz pierwszy od lutego 2005 r. inflacja przekroczyła 3,5 proc., czyli górny poziom odchyleń założonych przez NBP. Była o 0,1 pkt proc. wyższa, niż zakładało Ministerstwo Finansów, a już szacunki resortu były zaskakująco wysokie. – Myślę, że w grudniu tempo wzrostu cen przekroczy 4 proc. – mówi główny ekonomista Raiffeisen Banku Jacek Wiśniewski.
W przyszłym roku nie ma co liczyć na to, że inflacja spadnie. Ekonomiści prognozują, że jej średni poziom może nawet być wyższy niż 3,5 proc. i w pewnym momencie Polska po raz pierwszy przekroczy kryterium inflacyjne wymagane do przyjęcia euro.
Co w tej sytuacji powinien robić bank centralny? Na ceny żywności i paliw nie ma on większego wpływu, a to one napędzają inflację. Artykuły spożywcze były w ubiegłym miesiącu aż o 7,2 proc. droższe niż przed rokiem, a paliwo o 13,2 proc. Wynika to z sytuacji na światowych rynkach surowców rolnych i energetycznych, więc trudno oczekiwać, że podniesienie kosztów kredytu w Polsce może cokolwiek zmienić.
Istnieje jednak obawa, że przy bardzo niskim bezrobociu pracownicy – w reakcji na wzrost inflacji – zażądają dodatkowych podwyżek wynagrodzeń. Płace już rosną w tempie ponad 10 proc. i prawdopodobnie to tempo w przyszłym roku się utrzyma. Wczoraj Eurostat podał, że koszty zatrudnienia w Polsce, zarówno płacowe, jak i pozapłacowe (np. składki socjalne), zwiększyły się w trzecim kwartale o 11,9 proc. w porównaniu z analogicznym okresem 2006 r. To tempo szybsze niż w poprzednich kwartałach.
Ekonomiści przewidują, że firmy w końcu zaczną przerzucać te koszty na konsumentów, czyli szybciej podnosić ceny towarów i usług. Wprawdzie inflacja netto (bez cen żywności i paliw) jest obecnie bardzo niska i wynosi 1,5 proc., co wskazuje, że na razie przerzucanie kosztów jest niewidoczne, ale to się może zmienić. – W listopadzie inflacja netto wzrosła o 0,1 pkt proc. To niewiele, ale w styczniu może wynosić już 2,1 proc. – mówi główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu Janusz Jankowiak. – Uważam, że Rada powinna podnieść stopy procentowe już w grudniu, chociaż, patrząc na rozkład głosów w jej składzie, raczej tego nie zrobi.Z zapisów dyskusji na listopadowym posiedzeniu RPP wynika też, że część jej członków obawia się, że w najbliższych latach nierównowaga finansów publicznych może się zwiększyć, co również mogłoby napędzić inflację. Poważne problemy ze wzrostem cen mają także inne kraje. W Czechach inflacja w listopadzie wyniosła aż 5 proc., w państwach bałtyckich jest najwyższa od dekady, a w Chinach od 2001 r.