Rz: Czy Rada Polityki Pieniężnej obawia się kryzysu finansowego i spowolnienia gospodarczego na Zachodzie oraz jego ewentualnego wpływu na polską gospodarkę?
Marian Noga: Jest to jeden z centralnych punktów naszej dyskusji. Ale zaczyna przeważać pogląd, że w Polsce skutków tego spowolnienia za granicą nie będzie. Myślę, iż w tym roku wzrost PKB na poziomie 5,5 proc. absolutnie nie jest zagrożony. A zatem nie można liczyć, że spowolnienie gospodarcze będzie amortyzatorem dla inflacji. Żyjemy w świecie dwóch prędkości. Gospodarki krajów rozwijających się dzięki importowi oszczędności z zagranicy rosną znacznie szybciej niż gospodarki rozwinięte.
A wzrost stóp procentowych i zaostrzanie przez banki kryteriów przyznawania kredytów? Jaki będzie wpływ tych zjawisk na gospodarkę?
Uderzamy małymi porcjami podwyżek właśnie po to, żeby nie osłabić wzrostu i obniżyć inflację. Na razie to pierwsze zadanie nam się udaje, to drugie – mniej. Trzeba pamiętać, że udział kredytów w PKB w Polsce jest niski w porównaniu z innymi krajami. Jeżeli chodzi o kryzys płynnościowy na Zachodzie, to przed jego skutkami Polskę ratuje m.in. obecna od dłuższego czasu nadpłynność w sektorze bankowym. Polskie banki wciąż mają wystarczające środki na prowadzenie akcji kredytowej.
RPP już trzykrotnie w tym roku podnosiła stopy procentowe oraz siedmiokrotnie od kwietnia 2007 r. Ostatnio stwierdziła, że te podwyżki mogą ograniczyć wzrost inflacji. Czy to oznacza, iż czeka nas koniec podwyżek lub przynajmniej tymczasowe ich wstrzymanie?