Warunkiem jest otrzymanie oceny spełnienia warunków wejścia ze strony Unii do końca tego roku. Estoński rząd ocenia, że kraj osiągnie wymagane kryteria już w październiku. Estońskie media kwitują optymizm premiera nazywając go „panem KOK” (koik on korras - wszystko w porządku).

Od 2004 r Estonia należy do ERM II (Mechanizm Kursów Walutowych, który wiąże walutę narodową tylko z kursem euro). Przyjęcie euro zaplanowano wtedy na 2013 r. Ale na początku 2008 r estońskie władze zapowiedziały, że chcą euro w 2011 r.

Dziś kraj jest zadłużona na 107 proc. PKB, deficyt sięgnie 7-8 proc. PKB, a inflacja ok. 6 proc. (prognoza optymistyczna). Tymczasem kryteria z Maastricht to m.in. deficyt budżetowy nie wyższy niż 3 proc. PKB; inflacja na poziomie 2-3 proc..

Niezależni estońscy eksperci nie wierzą zapewnieniom szefów banku centralnego, że przejściu na euro nie będzie towarzyszyć dewaluacja korony. Zdaniem analityka Rajwo Ware Komisja Europejska może wyznaczyć Estonii kurs przejścia na euro, znacznie różniący się od obecnego.