Dziś mają przeciwko sobie większość krajów oburzonych kursem Waszyngtonu na osłabienie dolara. Według Rosjan takie decyzje, jak wpompowanie przez Amerykanów 600 mld dol. w gospodarkę, czyli, inaczej mówiąc, dodruk pieniędzy, powinny być konsultowane z pozostałymi członkami grupy. Oficjalnie ma o tym powiedzieć w Seulu prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew.

Oburzeni takim posunięciem są też Niemcy, którzy uważają, że główne kraje G20, a zwłaszcza właśnie USA, powinny prowadzić bardziej odpowiedzialną politykę.

Amerykanów krytykują i Chińczycy. Prezydent Obama twardo broni jednak decyzji Fedu i w Delhi zapewniał, że jest ona dobra dla Stanów Zjednoczonych, więc również dobra i dla reszty świata.

Ta wypowiedź prezydenta USA spotkała się z natychmiastowym atakiem ze strony chińskich władz. Wiceminister finansów tego kraju Zhu Guangyao otwarcie powiedział dziennikarzom, że jego szefowie są przygotowani na bardzo otwartą dyskusję z przedstawicielami Waszyngtonu.

– Amerykanie nie zdają sobie sprawy z tego, jakie są ich zobowiązania wobec rynków kapitałowych, oraz nie zastanawiają się nad skutkami ataków spekulacyjnych na waluty krajów rozwijających się – mówił Zhu. – Kiedy tylko fundusze spekulacyjne odnotują zadowalający zysk, zaczną sprzedawać nasze waluty i wycofają się z naszych rynków – dodał. Chińczycy zapewnili sobie w tej kwestii poparcie Francuzów, którzy przejmują teraz przewodnictwo w G20.