– Musimy żyć oszczędnie i inwestować w przyszłość – podkreślał Barack Obama, przedstawiając projekt budżetu na 2012 rok. I przekonywał, że nadszedł czas, by rząd – tak jak przeciętna amerykańska rodzina – zaczął ciąć wydatki na rzeczy, bez których może się obyć.
Jak Barack Obama zamierza zaoszczędzić 1,1 biliona dolarów w ciągu dziesięciu lat? Receptą na sukces ma być według Białego Domu mieszanka cięcia wydatków i podnoszenia podatków. Dwie trzecie zaplanowanych pieniędzy w budżecie ma się znaleźć m.in. dzięki zamrożeniu na kolejne pięć lat wydatków rządowych niezwiązanych z obronnością. Ta decyzja w ciągu dziesięciu lat ma przynieść ponad 400 mld dol. oszczędności.
- Część oszczędności uzyskamy, kończąc z marnotrawstwem i zwiększając wydajność – tłumaczył amerykański prezydent, zapowiadając, że rząd chce zyskać miliardy dolarów, pozbywając się np. 14 tysięcy niepotrzebnych już budynków biurowych. To jednak nie wystarczy, by uporać się z gigantycznym amerykańskim deficytem budżetowym. Pod skalpel Obamy trafi więc między innymi program dofinansowywania wydatków na ogrzewanie dla najbiedniejszych.
Jedna trzecia pieniędzy ma zaś pochodzić ze zwiększenia podatków (na co republikanie nie chcą się zgodzić) i lepszego ich egzekwowania.
Jednocześnie gospodarz Białego Domu chce inwestować w przyszłość i zwiększyć wydatki na naukę. – Inwestycje w edukację to klucz do wzrostu gospodarczego w dłuższym terminie – podkreślał amerykański prezydent, zapowiadając m.in. zwiększenie wysokości stypendiów naukowych.