– Dzisiejsza decyzja pokazuje, że skokowy wzrost inflacji w styczniu, poza górny przedział dopuszczalnych wahań wokół celu inflacyjnego na poziomie 3,5 proc., nie był dla rady wystarczającym argumentem za kolejną podwyżką stóp procentowych – skomentowała Maja Goettig, główna ekonomistka Banku BPH.
– W naszej ocenie dla rady kluczowa mogła okazać się sytuacja na rynkach międzynarodowych – stwierdziła Agnieszka Decewicz, ekonomistka Banku Pekao. W ostatnich tygodniach, zmniejszył się apetyt międzynarodowych inwestorów na ryzyko w związku z zaostrzeniem sytuacji na Bliskim Wchodzie. Miała ona wpływ również na znaczący wzrost cen ropy naftowej.
- Przeważyła chęć lepszego poznania tego co dzieje się w gospodarce na początku roku, być może ważne informacje przyniósł raport inflacyjny – ocenił Tomasz Kaczor, główny ekonomista Banku Gospodarstwa Krajowego. Ostatnie dane z gospodarki realnej (np. sprzedaż detaliczna, PMI w przemyśle) także skłaniają do ostrożności. RPP w styczniu wysłała sygnał, że czuwa nad inflacją i nie musiała koniecznie ponownie podnosić stóp już na kolejnym posiedzeniu.
Brak podwyżki stóp – choć oczekiwany przez analityków – doprowadził do skokowego osłabienia złotego. W stosunku do franka szwajcarskiego złoty stracił ponad grosz. Tuż po 13., gdy została ogłoszona decyzja RPP, za franka płacono na rynku walutowym ok. 3,11 zł (w stosunku do wtorkowego zamknięcia skala osłabienia była stosunkowo nieduża). Wobec euro złoty stracił blisko 2 gr. Kurs europejskiej waluty przekroczył 3,98 zł.
Analitycy są jednak zdania, że RPP zdecyduje się na podniesienie stóp na kolejnym spotkaniu – na początku kwietnia. Zdaniem Rafała Beneckiego z ING Banku Śląskiego, pozostawienie stóp na niezmienionym poziomie dziś może spowodować, że wkrótce rada będzie musiała „nadganiać" z zaostrzeniem polityki pieniężnej.