Niska efektywność energetyczna polskiej gospodarki

W Polsce marnujemy dość dużo energii, ale konsumujemy jej znacznie mniej niż w Unii

Publikacja: 16.06.2011 02:40

Niska efektywność energetyczna polskiej gospodarki

Foto: Fotorzepa, dp Dominik Pisarek

Red

Niższa efektywność energetyczna polskiej gospodarki, w porównaniu z piętnastką państw UE, wynika głównie z jej industrialnego charakteru („grzech" produkcji) i struktury energy-miksu („grzech" nawęglenia). Natomiast nadkonsumpcja Europy Zachodniej nie znajduje negatywnego odzwierciedlenia we wskaźnikach efektywności energetycznej gospodarki, a wręcz przeciwnie. „Grzech" nadkonsumpcji nie ujawnia się w statystykach.

Można powiedzieć, że w Unii obowiązuje zasada: bogatemu wolno więcej, bo ma większe potrzeby. Widać to wyraźnie, gdy porównamy wskaźnik efektywności energetycznej (w Polsce jest ponaddwukrotnie niższy niż w Unii) ze wskaźnikiem emisji na mieszkańca (w Polsce równy unijnej średniej!). „Paradoks" ten wynika ze wskaźnika konsumpcji energii na mieszkańca (unijny jest znacznie wyższy od polskiego).

Niestety, nasza wstrzemięźliwość nie jest przez Unię nagradzana. Wciąż dużo produkujemy i dość dużo marnujemy, ale znacznie mniej konsumujemy. Być może właśnie dlatego efektywność energetyczna nie jest ulubioną ideą Polaków. Bardziej kojarzy się z ograniczaniem konsumpcji i produkcji niż z ekspansywnością gospodarczą, poprawą sprawności i likwidacją marnotrawstwa.

Niezależnie od przyczyn alergia na efektywność jest poważną dolegliwością, obniżającą konkurencyjność polskiej gospodarki. Jest tak, ponieważ wbudowani już jesteśmy w gospodarkę globalną. A to oznacza globalny system cen zarówno nośników energii (gaz, ropa, węgiel), jak i końcowych produktów (stal, maszyny, odzież).

Im więcej zużywamy energii, tym droższa, a więc mniej konkurencyjna jest nasza produkcja. Alternatywą są niższe zarobki. Poprawiająca nasz wizerunek operacja przemnażania polskiego PKB przez wskaźnik PPP (siła nabywcza naszej waluty) nie ma w tym kontekście najmniejszego sensu.

Polityka klimatyczna to obecnie jeden z priorytetów Unii. A efektywność energetyczna jest jednym z trzech filarów tej polityki. Pozostałe dwa to redukcja emisji i rozwój energetyki odnawialnej.

Niestety, efektywność energetyczna jest najsłabszym filarem. Jest tak dlatego, że cel obniżenia zużycia energii o 20 proc. do 2020 r. w stosunku do scenariusza „biznes jak zwykle" (czyli bez pakietu klimatycznego) nie jest celem obligatoryjnym ani dla całej Unii (w przeciwieństwie np. do emisji przemysłowej), ani dla państw członkowskich (tak jak np. emisja pozaprzemysłowa lub odnawialne źródła energii).

Obowiązkowe nie jest także obniżenie zużycia energii końcowej o 9 proc. do 2016 r. przewidziane przez dyrektywę o efektywności energetycznej i usługach energetycznych. Obligatoryjna jest tylko implementacja samej dyrektywy (co zrobiliśmy z trzyletnim opóźnieniem), ale nie jej celu.

Również najnowszy europejski plan efektywności energetycznej (2011 – 2020) nie przewiduje na razie celów obowiązkowych (mimo widocznego opóźnienia w realizacji unijnych zamierzeń). Nakazuje jedynie wdrożenie proponowanych w planie narzędzi (przełożenie planu na język dyrektyw będzie jednym z podstawowych zadań polskiej prezydencji).

W tym świetle niechęć Unii do określania konkretnych celów w zakresie poprawy efektywności energetycznej wyraźnie kontrastuje z precyzyjnym wytyczeniem obowiązków w pozostałych dwóch filarach. Trudno to zrozumieć. Oficjalne wyjaśnienia niczego nie tłumaczą. Bo jak uwierzyć w konieczność odwoływania się w tej kwestii do zasady pomocniczości przy jednoczesnym praktycznym odrzuceniu tej zasady przy ustalaniu krajowego energy mix, a konkretnie promocji gazu i dyskryminacji węgla?

Można jednak postawić hipotezę wyjaśniającą ten paradoks. Z analiz wynika, że istotną poprawę efektywności energetycznej w państwach unijnej piętnastki można by osiągnąć, nie tylko redukując powszechne marnotrawstwo (zwłaszcza w budownictwie i transporcie), lecz przede wszystkim zmieniając prokonsumpcyjne zachowania społeczeństw. Rozwiązanie takie jest jednak politycznie nieakceptowane w krajach, które swój rozwój gospodarczy zbudowały na idei nadkonsumpcji.

Krzysztof Żmijewski, profesor Politechniki Warszawskej, ekspert rynku energetycznego

Jak można poprawić efektywność energetyczną

- ograniczyć marnotrawstwo energii wszędzie tam, gdzie ono jeszcze występuje, np. ogrzewanie przy otwartych oknach, palenie światła w dzień itd.; wymaga to zmiany sposobu myślenia i przyzwyczajeń, a często również inwestycji;

- poprawić efektywność energetyczną procesów technologicznych w przemyśle; może to być całkowita zmiana technologii, np. zastąpienie mokrego wytwarzania cementu technologią suchą lub poprawienie parametrów stosowanej technologii;

- poprawa sprawności wytwarzania energii (prądu, ciepła) albo poprzez zmianę paliwa (np. z węgla na gaz), albo zmianę technologii (np. ze „zwykłego" spalania węgla na jego gazyfikację lub spalanie w tlenie), albo przez wspólne wytwarzanie energii elektrycznej i ciepła;

- zmiana charakteru gospodarki z industrialnej na postindustrialną; oznacza to likwidację przemysłów energochłonnych lub przemysłu w ogóle i skoncentrowanie się na finansach, usługach i tzw. przemysłach intelektualnych (Hi-Tech, R&D, ICT); taką transformację przechodzi np. Wielka Brytania; jej symbolem jest Dolina Tamizy i likwidacja górnictwa w kilku regionach;

- redukcja lub zmiana charakteru konsumpcji; jest to forma skuteczna, ale wymaga głębokiej reorganizacji życia i zmiany przyzwyczajeń; przykładem jest zmiana transportu indywidualnego na zbiorowy, czy zastąpienie samochodu rowerem.

 

Typowe symptomy nadkonsumpcji

- epidemia produktów jednorazowych i jednosezonowych;

- terror mody z jednoczesnym zdegradowaniem cech użytkowych (trzeba mieć to, co modne, a nie to, co praktyczne);

- wprowadzenie pojęć śmierci medialnej (coś się staje de mode) i śmierci moralnej (coś staje się stare) wyprzedzających śmierć techniczną (czegoś nie da się naprawić);

- rezygnacja z naprawy elementów i podzespołów (wyrzuca się całe urządzenie), próby wprowadzenia zakazu regeneracji i stosowania niemarkowych zamienników (zamiast regeneracji wprowadza się utylizację, czyli dana rzecz jest wykorzystywana jako surowiec, a nie jako produkt).

Niższa efektywność energetyczna polskiej gospodarki, w porównaniu z piętnastką państw UE, wynika głównie z jej industrialnego charakteru („grzech" produkcji) i struktury energy-miksu („grzech" nawęglenia). Natomiast nadkonsumpcja Europy Zachodniej nie znajduje negatywnego odzwierciedlenia we wskaźnikach efektywności energetycznej gospodarki, a wręcz przeciwnie. „Grzech" nadkonsumpcji nie ujawnia się w statystykach.

Można powiedzieć, że w Unii obowiązuje zasada: bogatemu wolno więcej, bo ma większe potrzeby. Widać to wyraźnie, gdy porównamy wskaźnik efektywności energetycznej (w Polsce jest ponaddwukrotnie niższy niż w Unii) ze wskaźnikiem emisji na mieszkańca (w Polsce równy unijnej średniej!). „Paradoks" ten wynika ze wskaźnika konsumpcji energii na mieszkańca (unijny jest znacznie wyższy od polskiego).

Pozostało 87% artykułu
Finanse
Najwięksi truciciele Rosji
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Finanse
Finansowanie powiązane z ESG to korzyść dla klientów i banków
Debata TEP i „Rzeczpospolitej”
Czas na odważne decyzje zwiększające wiarygodność fiskalną
Finanse
Kreml zapożycza się u Rosjan. W jeden dzień sprzedał obligacje za bilion rubli
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Finanse
Świat więcej ryzykuje i zadłuża się. Rosną koszty obsługi długu