"Ryzyko +zarażenia się+ krajów Europy środkowowschodniej od krajów wyżej rozwiniętej Europy zachodniej zawsze istniało. Jego kanały są liczne. Jeden to kanał handlowy - jeżeli zła koniunktura na zachodzie Europy będzie się utrzymywać, to naszym eksporterom będzie trudno tam lokować towary. Liczymy się z tym i w jakimś stopniu już to odczuwamy. Drugi kanał, to kanał kredytowy - kraje bardzo zadłużone, w tym kraje naszego regionu, mogą się obawiać nagłego zatrzymania dopływu kapitału" - powiedział Belka w czwartek w Waszyngtonie polskim dziennikarzom.

"Polska, zarówno z punktu widzenia kanału handlowego, jak i kanału finansowego, jest krajem mniej narażonym na niebezpieczeństwo takiego +zarażenia+ niż większość krajów naszego regionu, co zresztą okazało się w 2009 roku, kiedy wszystkie kraje wpadły w recesję, a my nie. W tym roku spodziewamy się pewnego osłabienia koniunktury, ale znowu - niczego takiego, co byłoby podobne do recesji" - oświadczył prezes NBP, który przybył do Waszyngtonu na doroczną wiosenną konferencję Międzynarodowego Funduszu Walutowego i Banku Światowego.

Poproszony o skomentowanie decyzji Polski o wyasygnowaniu 8 mld dolarów (6,25 mld euro) na fundusz pomocy MFW w zbudowaniu "muru ochronnego" dla Unii Europejskiej w związku z kryzysem zadłużeniowym w eurostrefie, Belka podkreślił, że pozwala na to obecna siła gospodarki polskiej.

"To decyzja polityczna, którą podjął rząd, a którą bank centralny podtrzymuje. Nie zagraża to stabilności finansowej naszego kraju. To jest trochę takie automatyczne przeniesienie na tę wielkość (8 mld dol.) naszej siły głosu w MFW i trochę także siły i wielkości naszej gospodarki" - powiedział.