Rada Ministrów przyjęła wczoraj projekt nowelizacji ustawy o finansach publicznych, który wprowadza nowy sposób liczenia długu w sytuacjach podbramkowych.
Zgodnie z projektem sankcje za przekroczenie ustawowych limitów długu (50 i 55 proc. PKB) nie będą uruchamiane automatycznie. Jeśli dojdzie do przekroczenia, zadłużenie zostanie przeliczone po kursie średniorocznym, pomniejszone też zostanie o prefinansowanie potrzeb pożyczkowych na następny rok. Dopiero gdy tak przeliczony dług nadal będzie wyższy niż progi ostrożnościowe, uruchomione zostaną procedury sanacyjne (m.in. konieczność zrównoważenia budżetu, podwyżka VAT).
Ministerstwo Finansów, autor projektu, tłumaczy, że chodzi o ograniczenie wpływu wahań kursów walutowych na nasze finanse. Około jednej trzeciej polskiego długu denominowane jest w euro, dolarach i innych walutach. Ma to ogromny wpływ na jego wysokość wyrażoną w złotych. Osłabienie złotego pod koniec 2011 r. było tak silne, że gdyby nie interwencje na rynku walutowym i rynku długu, prawdopodobnie przekroczylibyśmy 55 proc. wobec PKB.
– Zaakceptowany przez rząd projekt to rezultat ataku spekulacyjnego na złotego, który miał miejsce pod koniec roku – komentuje Peter Attard Montalto z banku Nomura. Jego zdaniem z tego punktu widzenia zmiana jest konieczna. Jednak część rządowych propozycji uważa za kontrowersyjną. Chodzi o możliwości odliczania od kwoty długu wolnych środków (czyli pieniędzy pożyczonych w danym roku na potrzeby następnego).
– Możliwość pomniejszania długu publicznego o wolne środki może nieść ze sobą groźne konsekwencje – podkreśla też Łukasz Kozłowski, ekspert Fundacji FOR. – Skrajnie nieodpowiedzialny rząd mógłby sztucznie obniżać wielkość zadłużenia lub ukrywać jego część. Tego rodzaju wybiegi stosowały Grecja i Włochy – mówi. Zdaniem FOR im bliżej przekroczenia progów ostrożnościowych, tym więcej pomysłów rządu na ich ominięcie.