Tegoroczne wyniki specjalnych stref ekonomicznych są słabsze niż przed rokiem. Spadły deklarowane przez inwestorów nakłady. Zmalały także plany dotyczące nowych miejsc pracy. Wszystko wskazuje, że dotychczasowy magnes stref, osłabiany pogarszającą się sytuacją gospodarczą, a przede wszystkim brakiem decyzji o wydłużeniu funkcjonowania stref i problemami z rozszerzaniem granic, przestaje działać.
Półtora miliarda mniej
Z informacji, jakie „Rz" otrzymała we wtorek ze spółek administrujących strefami, wynika, że tegoroczne zadeklarowane w zezwoleniach nakłady wynoszą niecałe 5,59 mld zł. Przed rokiem sięgnęły 7 mld zł. Choć słabsze wyniki wypracowała mniej niż połowa stref (6), poprawa w pozostałych nie zdołała zrekompensować głębokich spadków w dwóch najbardziej dynamicznych strefach sprzed roku: wałbrzyskiej i kostrzyńskiej. W tej pierwszej nowe projekty inwestycyjne w tym roku nie warte są nawet jednej trzeciej tego, co zaplanowano w roku ubiegłym. W drugiej nakłady spadły do 117 mln zł z prawie półtora miliarda przed rokiem.
5,74 tys. nowych etatów zaplanowali inwestorzy w strefach w 2012 roku. Rok temu było ich znacznie więcej – 7,65 tys.
To przede wszystkim efekt braku spektakularnych przedsięwzięć, których uruchomienie uzgadniano z inwestorami kilkanaście miesięcy temu. Eksperci twierdzą, że na rynku inwestycyjnym coraz bardziej zaczyna brakować dużych projektów. – Jeśli ktoś miał wybudować fabrykę telewizorów czy sprzętu AGD, to będzie ona mniejsza, niż wcześniej planowano – twierdzi Paweł Panczyj, doradca inwestycyjny, choć przyznaje, że właśnie podczas kryzysu powinno się podejmować decyzje o inwestowaniu. – Pod względem ilości ten rok może być podobny do ubiegłego. Pod względem jakości wyraźnie widać zaciskanie pasa – zaznacza.
Spektakularny, blisko dwukrotny wzrost nakładów inwestycyjnych odnotowała natomiast strefa katowicka. Gdyby nie ona, tegoroczne łączne wyniki wszystkich 14 stref wyglądałyby jeszcze gorzej.