Z badań Deloitte wynika, że w czasach kryzysu wycena sprawnie zarządzanej spółki może wzrosnąć o 16 proc., a źle kierowanej – spaść nawet o 20 proc. – niezależnie od jej struktury właścicielskiej. Jednak z punktu widzenia stylu zarządzania najważniejsze jest, by firma elastycznie reagowała na zmieniające się warunki. A to często różni spółki prywatne od państwowych. Dlatego warto zastanowić się nad tym, co powoduje, że jedne spółki świetnie radzą sobie w kryzysie, a inne wymagają wsparcia i zewnętrznej ingerencji.
By przedsiębiorstwo przeprowadzić przez rafy kryzysu, konieczne jest spełnienie dwóch warunków. Po pierwsze, niezbędna jest wiara we własnych pracowników, a po drugie, konsekwencja w podejmowanych działaniach. Co ważne, obecnie mamy do czynienia z zupełnie inną sytuacją w Polsce niż jeszcze kilka lat temu, gdy stanowiska w spółkach kontrolowanych przez państwo traktowano w kategoriach łupów politycznych. Obecnie menedżerowie spółek Skarbu Państwa mają zdecydowanie więcej swobody i komfortu biznesowego.
Co więcej, mają pewnego rodzaju przyzwolenie na forsowanie trudnych decyzji, które kiedyś były blokowane, bo nie były społecznie popularne. A to w czasach kryzysu jest to szczególnie ważne. Tym bardziej że nikt nie chce powtórzyć błędów, które doprowadziły do upadku polskie stocznie, Ursus czy chociażby FSO. Wówczas tego przyzwolenia oraz odwagi zabrakło i na konsekwencje nie trzeba było długo czekać
Kluczowa decyzyjność
Jedyną, obecnie znaczącą różnicą pomiędzy kierowaniem firmą prywatną a kontrolowaną przez państwo, pomijając oczywiście ustawę kominową, jest szybkość podejmowania decyzji. Tutaj niestety spółki państwowe nadal przegrywają z prywatnym biznesem. To znamienne, gdyż decyzja podjęta we właściwym momencie może w większym stopniu zagwarantować sukces. Jeśli z jakichś powodów jest wstrzymywana, to często prowadzi do niepotrzebnego dryfowania i zaprzepaszczenia okazji.
Procesy gospodarcze w ostatnich latach na tyle mocno przyspieszyły, że żadna spółka nie może ze strategicznymi decyzjami czekać. Dotyczy to zwłaszcza kryzysu gospodarczego. Bo tutaj jedną z najważniejszych metod walki z nim jest ucieczka do przodu, a największym wrogiem constans, a w tym np. zbyt długie czekanie na zgody korporacyjne.