Chodzi o tzw. pas rdzy (Rust Belt), czyli dawne przemysłowe miasta położone w Appalachach, w pobliżu Wielkich Jezior, aż do Missisipi. W odróżnieniu od innych aglomeracji, gdzie silne są obawy przed imigrantami odbierającymi pracę miejscowym, region ten próbuje przyciągnąć nowo przybyłych do USA. Ma to ożywić lokalny biznes i odwrócić negatywne trendy ekonomiczne. "Mamy całe dzielnice zdziesiątkowane z powodu wyludnienia i jedynym sposobem na to jest przyciągnięcie tu nowych ludzi" – powiedział "WSJ" radny Pittsburgha Bill Peduto. Gazeta zauważa, że wysiłki miast tego regionu USA stoją w jawnej sprzeczności z działaniami takich stanów jak Arizona, Alabama, czy Georgia, które w ostatnich latach uchwaliły twarde ustawy imigracyjne.
Spadek liczby mieszkańców w takich miastach jak Detroit, Buffalo, czy St. Louis jest zjawiskiem dramatycznym. W latach 2000-2011 aż 18 z 25 najszybciej kurczących się miast Ameryki znajdowało się właśnie w "pasie rdzy". Miasta te miały dużo mniejszy odsetek populacji urodzonej poza USA niż średnia krajowa (13 proc.). Teraz próbują odwrócić ten trend. Detroit przeznaczyło 5 milionów dolarów na różne programy dla imigrantów. Trzech pracowników miasta próbuje zatrzymać w USA cudzoziemców–absolwentów lokalnych uczelni. Pomaga też w przejściu przez skomplikowane procedury imigracyjne.