Najnowsze dane komitetu statystycznego WNP świadczą, że białoruska inflacja wciąż nie ma sobie równych. W lipcu wzrost cen rok do roku wyniósł na Białorusi 17,5 proc., a w ciągu siedmiu miesięcy wszystko na Białorusi podrożało średnio o 20,5 proc.(rok do roku)
Druga wśród liderów inflacji w byłych sowieckich republikach jest Rosja - odpowiednio 6,5 proc. i 7,1 proc. a trzeci Kazachstan - 5,9 proc. i 6,4 proc.. Wszystkie trzy kraje tworzą Związek Celny oraz Wspólny Obszar Gospodarczy mający być w przyszłości Unią Wschodu.
Na drugim końcu tej statystyki lokuje się Ukraina, gdzie mamy doczynienia z deflacją (-0,4 proc. styczeń-lipiec 2013). Największy wzrost cen w poszczególnych grupach towarów statystycy zanotowali na „drugu chleb Białorusinów" czyli na ziemniaki, które zdrożały w tym kraju o 31 proc..
Przypomnijmy, że w 2011 r Białoruś zanotowała najwyższy wzrost cen w cywilizowanym świecie (108,7 proc.).