Ich krytycy, przedsiębiorcy, ale również prezesi wielkich funduszy inwestycyjnych uważają, że jeśli rzeczywiście coś się w tej dziedzinie zmieniło, to banki zatrzymały się robiąc zaledwie pół kroku do przodu. — Jak to jest możliwe, aby w pięć lat po wybuchu kryzysu wywołanego przez wielkie banki nadal trudno jest zrozumieć jak działają ich produkty. Jeśli doszło do jakiejkolwiek poprawy w funkcjonowaniu banków, to jest ona bardzo skromna — uważa Paul Singer, który zarządza funduszem inwestycyjnym Elliott Management Corp. jego zdaniem inwestorzy nadal nie są w stanie „ogarnąć" rzeczywistej kondycji największych instytucji finansowych. — Ja naprawdę nie wiem, czy gdyby nastąpił kolejny wielki światowy kryzys, to banki by go przetrwały- mówił.
Przedstawiciele banków — prezes Barclays, Antony Jenkins i prezes HSBC Holdings Douglas Flint zapewniali, że nie mieliby z tym najmniejszego problemu. Nie potrafili jednak wyjaśnić dlaczego to akurat sektor finansowy po kryzysie nadal cierpi z powodu braku publicznego zaufania.
Zdaniem Adnana Admatiego, profesora amerykańskiego Uniwersytetu Stanforda zmiany, jakich dokonały banki można porównać ze zwolnieniem jazdy samochodem o 5 mil na godzinę przy prędkości 90 mil/godz. — To szokujące, gdyby rzeczywiście tak było — bronił się Flint i argumentował, że dzisiaj banki mają sześciokrotnie wyższy kapitał, niż było to przed kryzysem, znacznej poprawie uległy wszelkie zabezpieczenia chroniące przed niepożądanymi czynnikami zewnętrznymi, wzrosła przejrzystość ich operacji. —Jeśli jakikolwiek bank został dofinansowany przez państwo, to te pieniądze i tak trafią do społeczeństwa jako tanie kredyty- mówił. HSBC nie korzystał z pomocy państwa.
Antony Jenkins widzi jednak zagrożenie. — Banki znów będą miały problemy, kiedy wymrą już tacy ludzie, jak my. Bo nadal mamy pokryzysowe blizny i lęki. Nasi następcy nie będą tacy ostrożni-mówił Jenkins.
Jeszcze mniej optymistyczny jest były prezes Bundesbanku, a dzisiaj prezes szwajcarskiego UBS. Wskazał na przegląd kondycji sektora bankowego, jaki zrobił Europejski Bank Centralny, z którego wynika, że nadal są instytucje, które nie przeszłyby w „testach wytrzymałościowych". — Ale to dobrze. Taki egzamin, który zdają wszyscy, nie jest żadnym egzaminem- uważa. Zdaniem Webera spekulanci już teraz mogą zacząć stawiać zakłady jakie banki ostatecznie przejdą próbę EBC zaplanowaną na listopad 2014. — Nie sądzę również, aby rynki były w stanie dzisiaj dostarczyć tyle kapitału ile potrzeba dzisiaj najsłabszym. W każdym razie nie wystarczy dla banków o wątpliwej kondycji- uważa Weber.