To otwiera Chińczykom drogę do praktycznie nieograniczonych inwestycji w krajach Europy Środkowej i Wschodniej, WNP oraz Afryki Północnej a także Grecji i Cypru po tym, jak obydwa kraje pogrążyły się w kryzysie gospodarczym.
Oczekuje się również, że w krótkim czasie członkiem EBOR stanie się również Liban. Chiński udział początkowo ma być symboliczny, bo wyniesie zaledwie 0,1 proc., a liczba członków zwiększy się do 65.
Prezes EBOR, Suma Chakrabarti nie ukrywa swojego zadowolenia z wejścia Chińczyków do kierowanej przez siebie instytucji. Po włączeniu do do operacji banku także Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu (Maroko, Egipt, Tunezja i Jordania), Mongolii i Turcji potrzebował on pilnie nowych firm, które chciałyby wesprzeć jego inwestycje. Najczęściej i to we wszystkich krajach miały one formę joint venture EBOR i firm z krajów członkowskich. W ten sposób, przy wsparciu banku np Irlandczycy sprywatyzowali WBK.
Zresztą to Polska była tym krajem, który był pierwszym odbiorcą kapitału EBOR, który wybierał możliwości zaangażowania kapitału na zasadzie „kto lepszy, ten pierwszy". W 1991 roku, kiedy bank powstał, nasz kraj był liderem przemian gospodarczo-politycznych w regionie.
Teoretycznie pojawiła się również możliwość, że firmy z krajów członkowskich EBOR będą mogły zainwestować w Chinach, ale jest to mało prawdopodobne. Oczekuje się natomiast przyspieszenia inwestycji w ramach projektu „Jeden Pas,Jedna Droga". Dla samego EBOR wejście Chin stwarza możliwość bliskiej współpracy ze stworzonym przez rząd w Pekinie Azjatyckim Bankiem Inwestycji Infrastrukturalnych AIIB, którego członkiem została również Polska.