Giełda w Hongkongu traciła na wartości od kilku lat, a akcje spółek indyjskich notowały dynamiczną hossę. Doszło więc do tego, co było nieuchronne. Gielda w Mumbaju (Bombaju) doszła w końcu stycznia według agencji Bloomberga do kapitalizacji rynkowej 45 300 mld dolarów wyprzedzając pierwszy raz giełdę w Hongkongu z sumą 42 900 mld dolarów.
W klasyfikacji krajów Stany Zjednoczone dominują na światowym rynku giełdowym, Wall Street ma kapitalizację 50 086 mld dolarów, daleko za nimi Chiny zajmują drugie miejsce z łączną sumą 8440 mld, na trzecim miejscu jest Japonia z 6360 mld dolarów.
Do zmiany na szczycie dochodzi po wyjątkowym roku 2023 dla giełdy w Indiach. Przybyło na niej inwestorów prywatnych, zwiększył się zasób środków płynnych, indeks Nikty 50 najlepszych spółek zyskał 20 proc.; był to ósmy kolejny rok wzrostu.
- Naszym zdaniem, Indie oferują jedna z najbardziej interesujących możliwości długoterminowych — ocenił w nocie Rashmi Gupta, zarządzający portfelem akcji w JP Morgan Private Bank. Jego zdaniem Indie mają kilka atutów: duże wsparcie polityków dla polityki wzrostu, dynamikę demograficzną, potencjał wzrostu gospodarczego i większe zyski.
Indie są spóźnione w rozwoju, poziom wzrostu jest więc wysoki, w tym roku spodziewamy się 6,5 proc. — stwierdził Eric Bertrand, wicedyrektor generalny Ofi Invest. — Rynek akcji jest uważany tradycyjnie za bardziej defensywny w gronie wschodzących rynków z powodu mniej cyklicznych aktywów w porównaniu do Chin i innych krajów w Azji. Ład korporacyjny i przejrzystość firm poprawiły się z kolei względem innych krajów — ocenił Franklin Templeton.