Finansowe i wstydliwe sekrety klasztoru Shaolin

Ze skromnej buddyjskiej świątyni opat Shi Yongxin stworzył globalną markę. A jego apetyty biznesowe są o wiele większe.

Publikacja: 11.04.2016 21:00

Finansowe i wstydliwe sekrety klasztoru Shaolin

Foto: Rzeczpospolita

Skoro Chiny mogły zaimportować parki rozrywki Disneya, to dlaczego inne kraje nie mogą mieć u siebie filii klasztoru Shaolin? – mawia Yongxin, znany także jako mnich-prezes (CEO Monk). Odkąd 16 lat temu stanął na czele Shaolin, przekształcił skromny górski kompleks klasztorny z zacienionymi podwórkami i buddyjskimi kapliczkami w globalny brand.

Stał się symbolem sukcesu i uosobieniem dobrej współpracy duchowieństwa, władz i biznesu w Chinach. Jest kimś w rodzaju anty-Dalajlamy – także czczony, ale przy pełnym poparciu władz w Pekinie.

O Yongxinie zrobiło się głośno w Chinach, gdy pod koniec lat 90. pozwał firmę produkującą nieautoryzowane „kiełbaski z Shaolin". Wygrał proces, a następnie założył spółkę Henan Shaolin Temple Industrial Development Co. i zastrzegł nazwę Shaolin jako znak towarowy. Zmienił otoczenie świątyni, wynegocjował od władz prowincji prawo do sprzedaży biletów. Stworzył Shaolin Kungfu Monk Korps – zespół wędrujący po świecie z wielkim show opartym na sztuce walki.

Przez setki lat buddyjscy mnisi z Shaolin modlili się i trenowali, żyjąc z tego, co urodziła klasztorna ziemia, oraz z datków. Dziś, pod rządami Yongxina, zajmują się sprzedażą zdrowej żywności i medykamentów, a także budownictwem, rozrywką, a nawet konsultingiem.

Klasztor zawarł umowę z firmą z Shenzhen tworzącą popularne programy telewizyjne – wspólnie z mnichami filmowcy wyprodukowali show „Kungfu Star", wzorowany na formacie amerykańskiego „Idola". Teraz opat prowadzi budowę wielkiego ekskluzywnego kompleksu turystycznego Shaolin Village w Australii (medytacja, sztuki walki, rozrywka i luksus).

Zarazem Yongxin staje się coraz bardziej kontrowersyjny. Jego krytycy odmalowują archetypowy obraz świętoszkowatego mnicha, a w istocie cynicznego hipokryty.

Pojawiły się zarzuty o rozwiązłość, nawet o gwałt, nie mówiąc już o malwersacjach finansowych. Gdy władze miasta Dengfeng podarowały opatowi volkswagena SUV wartego 125 tys. dol. w podzięce za jego wkład w rozwój turystyki, ten był wyraźnie rozczarowany. – Marzę o większej nagrodzie za rok – skomentował.

—Reportaż z klasztoru Shaolin w kwietniowym numerze „Bloomberg Businessweek Polska"

Skoro Chiny mogły zaimportować parki rozrywki Disneya, to dlaczego inne kraje nie mogą mieć u siebie filii klasztoru Shaolin? – mawia Yongxin, znany także jako mnich-prezes (CEO Monk). Odkąd 16 lat temu stanął na czele Shaolin, przekształcił skromny górski kompleks klasztorny z zacienionymi podwórkami i buddyjskimi kapliczkami w globalny brand.

Stał się symbolem sukcesu i uosobieniem dobrej współpracy duchowieństwa, władz i biznesu w Chinach. Jest kimś w rodzaju anty-Dalajlamy – także czczony, ale przy pełnym poparciu władz w Pekinie.

Finanse
Będzie konkurs dla członków Rady Fiskalnej
Finanse
Jak przestępcy ukrywają pieniądze? Kryptowaluty nie są wcale na czele
Finanse
Były dyrektor generalny Binance skazany za pranie brudnych pieniędzy
Finanse
Podniesienie kwoty wolnej od podatku. Minister finansów Andrzej Domański zdradził kiedy
Finanse
Co się dzieje z cenami złota? Ma być jeszcze drożej
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił