Wśród funduszy private equity zaostrza się konkurencja o duże polskie spółki. Kiedyś transakcji powyżej 100 mln euro było bardzo mało, teraz ważniejsi gracze szukają głównie takich inwestycji.
Bridgepoint, Mid Europa Partners, Carlyle, Advent czy 3I to fundusze, które mogą na zakup firmy wydać po kilkaset milionów euro. Nieco mniejsze transakcje może przeprowadzać Enterprise Investors, ale też – wliczając dług bankowy, który często zaciągają fundusze – spokojnie może dokonać przejęcia wartego ponad 100 mln euro.
Konkurencja między funduszami się zaostrza, ponieważ wbrew pozorom w Polsce wcale nie ma wielu firm o wartości powyżej 100 mln euro, które można kupić. Na zeszłorocznej Liście 500 „Rz” znalazło się 425 przedsiębiorstw o przynajmniej takiej wartości. Ale aż połowa z nich należy do inwestorów zagranicznych, a ponad 80 znajduje się pod kontrolą państwa lub samorządów. W pozostałych firmach prywatnych właściciele niechętnie pozbywają się kontrolnych pakietów udziałów.
Z drugiej strony na korzyść funduszy może działać słaba koniunktura na giełdzie. Zdaniem Andrzeja Szostaka z 3I sprawia to, że będzie łatwiej negocjować z przedsiębiorstwami nieznajdującymi się na parkiecie. Dodaje on również, że niższe wyceny mogą zachęcić inwestorów do kupowania firm giełdowych.
Wśród mniejszych inwestycji, o wartości od 5 do 25 mln euro, konkurencja nie jest już tak ostra. Takich spółek jest w Polsce dużo. Mniej jest też funduszy działających w tym segmencie. Ale to powoli zaczyna się zmieniać. Właśnie w tym segmencie ma działać nowy fundusz Abris założony m.in. przez Neila Milne’a, Pawła Gieryńskiego i George’a Swirskiego.