Tylko o włos udało się ministrowi finansów nie przekroczyć pierwszego konstytucyjnego progu ostrożnościowego wynoszącego 50 proc. PKB.
Wszystko dzięki wyrzuceniu poza nawias zadłużenia wynikającego z przekazanych składek do OFE i pożyczek Krajowego Funduszu Drogowego. – Otwarte pozostaje pytanie, na jaką skalę resort finansów dokonywał pod koniec roku transakcji walutowych na rynku – mówi były minister finansów Mirosław Gronicki. Te zabiegi wystarczyły, by uniknąć konieczności zaplanowania na 2011 r. deficytu budżetowego nie wyższego niż tegoroczne 52,2 mld zł. Jednak w tym roku taki manewr już się nie uda. Nawet rząd szacuje wzrost długu do 53 proc., a Komisja Europejska – do 57 proc. PKB.
Wszystko za sprawą dynamicznie rosnących potrzeb pożyczkowych zarówno rządu, jak i samorządów. Mają one się zwiększyć w sumie w 2010 r. o ponad 121 mld zł. W 2009 r. największy, prawie 151-proc., skok odnotował sektor ubezpieczeń społecznych. Jego zadłużenie wzrosło o 4,2 mld zł. O prawie 40 proc. zwiększyły się długi samorządowe (11,2 mld zł), a rządowe o 10 proc. (56,8 mld zł). W sumie na koniec roku zadłużenie Skarbu Państwa opiewało na 623,7 mld zł, samorządów na 39,3 mld zł, a sektora ubezpieczeń społecznych na prawie 7 mld zł. Poza rachunkiem krajowym znalazło się 14,4 mld zł.
Szybkie tempo narastania długów, niestety, nie wróży nic dobrego. – Obawiam się o następny rok – nie ukrywa prof. Dariusz Filar, były członek RPP. – Prognozowany wzrost gospodarczy na 2011 r. na poziomie 3,5 proc. PKB nie wystarczy, by wyjść z długów i nadmiernego deficytu. Także ujawnione rządowe plany zmian to trochę za mało, a obszar, w którym można było ciąć wydatki, zawęził się już niemalże do zera.
W opinii ekspertów jesteśmy na drodze do naruszenia progu 60 proc. zadłużenia do PKB, a to oznaczałoby złamanie kryterium z Maastricht warunkującego przyjęcie euro. Bruksela już w listopadzie ostrzegała, że prawdziwe problemy rozpoczną się dla nas w 2011 r. Jeśli rząd nie podejmie radykalnych działań, dług publiczny wyniesie na koniec przyszłego roku 61,3 proc. PKB. Trochę bardziej optymistyczny jest Międzynarodowy Fundusz Walutowy, który wylicza, że do 62 proc. PKB dobijemy w 2014 r.