Tymczasem z oprocentowaniem kredytów na rynku międzybankowym dzieje się coś dziwnego. Miesięczny WIBOR, czyli cena, po jakiej banki udzielają sobie miesięcznych pożyczek, wynosi aż 5,54 proc. W normalnych warunkach oznaczałoby to, że banki oczekują podwyżki stóp przez RPP już w grudniu i to aż o 0,5 pkt proc. A to raczej niemożliwe.
– Wzrost WIBOR jest to w głównej mierze efekt obaw o płynność w sektorze bankowym, wynikająca z sytuacji na świecie – tłumaczy główny ekonomista BZ WBK Maciej Reluga. Wprawdzie polskich banków nie dotyczą problemy z inwestycjami na amerykańskim rynku kredytów hipotecznych, ale kłopoty z pozyskiwaniem pieniędzy występuje również u nas.
Jaki to ma wpływ na sytuację kredytobiorców? Kredyty dla klientów najczęściej oparte są tzw. stawce WIBOR 3M, czyli cenie, po jakiej banki pożyczają sobie pieniędzy na trzy miesiące. Do niej doliczają marże i w ten sposób ustalają cenę kredytu dla klienta.
Stawka WIBOR 3M wynosi obecnie 5,6 proc., czyli jest o 0,6 pkt proc. wyźsza od głównej stopy NBP. W tym przypadku wysoki poziom oprocentowania jest w większej mierze uzasadniony oczekiwaniami na podwyżki stóp przez RPP w nadchodzących trzech miesiącach. Ale według niektórych to nie jedyny powód.
Główny ekonomista BPH Ryszard Petru twierdzi, że i ta stawka jest wyższa niż wynikałoby to z oczekiwań na podwyżki stóp. – Pieniądz w Polsce jest droższy nie tylko dlatego, że rynek oczekuje podwyżek stóp. To też efekt kryzysu na rynkach finansowych za granicą – wyjaśnia.