Spółdzielcze kasy oszczędnościowo-kredytowe powinny podlegać nadzorowi finansowemu. We współczesnych państwach zasadą jest, że instytucje publiczne dbają o bezpieczeństwo oszczędności obywateli. Ale warto zwrócić uwagę na jeden szczegół. Czy pod nadzór trafi tylko Kasa Krajowa SKOK, obecny regulator tych instytucji, czy też wszystkie kasy? Trzeba wybrać to drugie rozwiązanie, a z ustawy powinien zniknąć przepis o podległości kas Kasie Krajowej. Obecnie cały system funkcjonuje w ramach jednej korporacji. „Krajówka” reguluje działalność kas, zapewnia wsparcie, m.in. w zakresie informatyki czy reklamy, ograniczając jednocześnie ich samorządność. Z publikacji w “Gazecie Wyborczej” wynikało, że zarządzający Kasą Krajową robią na tym niezły biznes, często wbrew prawu. Ale nawet nie o to chodzi.
SKOK to wspaniały samorządny ruch polegający na zapewnieniu lokalnym społecznościom dostępu do tańszego niż w bankach kredytu. Powstawał w kościołach i fabrykach. Kasy powinny same decydować, na jakich zasadach się zrzeszać, jak działać, dostosowując się do lokalnej specyfiki.
Rozumiem argument Kasy Krajowej, że osłabienie jej roli sprawi, iż cały ruch będzie miał np. mniejsze możliwości promocji. Na jednej szali leży większa samorządność, na drugiej – większa siła ruchu na poziomie kraju. Stawiam na to pierwsze. Kasy i tak nie wygrają z bankami. W gospodarce rynkowej instytucje non profit nigdy nie będą konkurencją dla firm komercyjnych, natomiast lokalna samorządność to wartość nie do przecenienia.