Nie każda opinia o europejskiej gospodarce jest tak złowróżbna jak ta wyrażona wczoraj przez przewodniczącego OPEC Chakiba Khalilę. – Kryzys kredytowy w USA może się rozszerzyć na Europę i doprowadzić do globalnej recesji – powiedział szef kartelu. Takie ryzyko istnieje. Ale na szczęście większość przewidywań jest bardziej optymistyczna.
Wczoraj prezes Europejskiego Banku Centralnego po posiedzeniu, na którym bank pozostawił stopy procentowe bez zmian, stwierdził, że podstawy europejskiej gospodarki są solidne. I dodał, że na razie nie widać wyraźnych sygnałów, iż kryzys kredytowy odbija się na realnej gospodarce strefy euro. To dobra wiadomość również dla Polski. Euroland bowiem odpowiada za ponad 50 proc. polskiego eksportu, czyli ponad 50 mld euro. W stosunku do PKB jest to więcej niż 15 proc. Jeżeli kryzys w Stanach Zjednoczonych miałby dotknąć Polskę, to właśnie poprzez strefę euro.
Spowolnienie jest niestety nieuniknione. PKB „trzynastki” może się zwiększyć w tym roku o 1,5 – 2 proc., po wzroście o 2,7 proc. w 2007 r. – wskazują prognozy. Dlatego wzrost polskiego eksportu też zapewne spowolni. Ministerstwo Gospodarki szacuje, że każda zmiana dynamiki PKB w eurolandzie o 1 pkt proc. wpływa na zmianę dynamiki polskiego eksportu o około 3 pkt proc.
Ale do recesji jeszcze bardzo daleka droga. Siłą napędową strefy euro są konsumenci, dzięki systematycznej poprawie sytuacji na rynku pracy. Szczególnie dotyczy to Niemiec. Za Odrą liczba pracujących jest najwyższa od końca II wojny światowej, bezrobocie spadało tam przez ostatnich 21 miesięcy. Niektórzy ekonomiści mówią wręcz o „drugim cudzie gospodarczym” w tym kraju.
Ciężarem dla europejskiej gospodarki może natomiast być popyt zewnętrzny, czyli de facto kondycja eksporterów. Sprzedaż do Stanów Zjednoczonych, stanowiąca 13 proc. eksportu, już się zmniejsza. Podobnie może być z Wielką Brytanią, której sytuacja gospodarcza znacznie się pogarsza, a która odpowiada za 15 proc. eksportu firm z krajów „trzynastki”. Ratunkiem są państwa rozwijające się. Sprzedaż do Rosji rośnie w tempie 24 proc., do Polski – 21 proc., do Chin – 13 proc. Tylko te trzy kraje odpowiadają za 13-proc. zwiększenie eksportu eurolandu. Wiele zatem zależy od tego, w jaki sposób rynki wschodzące, a szczególnie Azja, odczują skutki kłopotów w USA.