Według Katarzyny Zajdel-Kurowska, wiceminister finansów, wzrost produkcji przemysłowej w grudniu 2007 wyniósł 8,5 proc. rok do roku. Na tej podstawie oszacowała, że gospodarka w IV kwartale rozwijała się w tempie 6,3 – 6,6 proc.
– To szacunek na podstawie dwóch miesięcy, bo danych za grudzień nie znamy – wyjaśnia Mirosław Gronicki, były minister finansów. – Nie wiemy np., co się działo z VAT, a to ważny element.
W realność wyliczeń resortu wątpi Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu. – Gdyby produkcja przemysłowa rosła w przedziale 8 – 9 proc., to z całą pewnością tempo wzrostu PKB nie sięgnęłoby 6,6 proc. – uważa ekonomista. Jego zdaniem czynnikami, które uniemożliwiają osiągnięcie takiego wyniku, jest rosnący deficyt na rachunku obrotów bieżących, zwiększająca się dynamika przyrostu importu, a zmniejszająca eksportu. Z kolei Jacek Wiśniewski, główny ekonomista Raiffeisen Banku, zakłada, że gdyby ocena resortu finansów okazała się słuszne, to byłby to miły akcent na koniec roku. – Nie wiem, czy przy tak wysokim wzroście z końca 2006 roku jest możliwy taki wynik, ale z drugiej strony ministerstwo ma więcej danych na temat wpływów z podatków, tak więc może jego oszacowania są bliższe prawdy – mówi ekonomista.
Za bardzo prawdopodobne wyliczenia wiceminister Zajdel-Kurowskiej uznał za to Jarosław Janecki, główny ekonomista Societe Generale. – Pod koniec roku obserwowaliśmy wysoki popyt krajowy, który objawił się wysokim poziomem konsumpcji – mówi Janecki. – To być może było podstawą do tak optymistycznych wypowiedzi resortu finansów. Ja osobiście uważałem, że wzrost w IV kwartale nie przekroczy 6 proc. PKB. W całym 2007 roku mógł wynieść 6,4 – 6,5 proc.