III filar w założeniu miał stanowić uzupełnienie emerytur z I i II filara, czyli z ZUS i OFE, które nie będą wysokie. Tymczasem osób, które zdecydowały się oszczędzać dodatkowo na indywidualnym koncie emerytalnym (IKE) czy w pracowniczym programie emerytalnym (PPE), jest ciągle bardzo mało.
– Dane dotyczące III filara nie są imponujące, zwłaszcza w porównaniu z drugim, obowiązkowym. Wciąż jesteśmy na początku drogi. Cieszy nas duży wzrost oszczędności, ale martwi niski liczby oszczędzających – mówi Artur Kluczny, zastępca przewodniczącego Komisji Nadzoru Finansowego.
W OFE oszczędza ponad 13 mln Polaków, w IKE – jak wynika z danych KNF – zaledwie 915 tys.; w całym ubiegłym roku wzrost liczby odkładających pieniądze na starość wyniósł 9 proc. (121 tys.). – To zaledwie 6 proc. ogółu aktywnych zawodowo – mówi Kluczny.
W PPE uczestniczy 312 tys. pracowników, co oznacza ok. 11- -proc. wzrost w porównaniu z rokiem wcześniejszym.
Polacy nie tylko nie zakładają masowo IKE, ale i nie wykorzystują limitu wpłat. W 2007 r. każdy, kto miał konto indywidualne, mógł odłożyć prawie 3,7 tys. zł. Przeciętna wpłata była o 2 tys. zł niższa. W obecnym roku limit jest nawet wyższy i wynosi ponad 4 tys. zł. Zdaniem ekspertów tylko ulgi podatkowe mogą spopularyzować dodatkowe oszczędzanie na IKE. A niski deficyt budżetowy w 2007 r. powinien skłaniać rządzących do ich wprowadzenia. Tym bardziej że Polacy są zainteresowani oszczędzaniem na dodatkową emeryturę. Większość jest jednak przekonana, że zdąży to zrobić później. Co oznacza, że często w ogóle nie oszczędza.