Co najmniej 855 mln zł zarobiły w ubiegłym roku towarzystwa funduszy inwestycyjnych. Kwota ta to suma zysków 13 TFI, reprezentujących na koniec 2007 roku 80 proc. rynku (pod względem zebranych aktywów), które przekazały „Rzeczpospolitej” dane finansowe. To zysk dwukrotnie wyższy od uzyskanego rok wcześniej (459 mln zł). W sumie w ciągu dwóch lat zysk TFI wzrósł prawie 4,5-krotnie.
Wpływ na to miała przede wszystkim dobra sytuacja na giełdzie. Aktywa rosły, bo rosły indeksy i klienci chętnie inwestowali pieniądze w fundusze. To zaś oznaczało wysokie wpływy z opłat za zarządzanie, które stanowią gros przychodów. Opłatą pobieraną od wpłacanych przez klientów pieniędzy TFI dzielą się z dystrybutorami.
W tym roku tak dobrze już może nie być. W ostatnich miesiącach aktywa funduszy zarządzanych przez TFI topnieją. Na koniec lutego były o prawie 23 mld zł niższe niż na koniec 2007 r., a od szczytu w październiku ubiegłego roku już o ponad 33 mld zł. Według Zbigniewa Jagiełły, prezesa Pioneer Pekao TFI, na koniec tego roku ustabilizują się na obecnym poziomie 111 mld zł. Będą zatem o prawie 20 proc. niższe niż w ubiegłym roku.
– Jeżeli aktywa spadają, to spadają też przychody z opłat za zarządzanie aktywami. Jeśli obecna sytuacja na rynku się utrzyma, to zysk towarzystw może być nawet niższy niż w ubiegłym roku. W marcu, podobnie jak we wcześniejszych dwóch miesiącach, notujemy przewagę umorzeń nad nabyciami, choć oczywiście już nie na takim poziomie, jak w styczniu – mówi Leszek Jedlecki, prezes ING TFI.
Słaba sytuacja na giełdzie powoduje, że w trudniejszym położeniu są TFI, które dopiero co startują z działalnością. Chętnych zaś nie brakuje. Jak jednak zapewnia Sebastian Buczek, prezes Quercus TFI, które ostatnio otrzymało licencję na prowadzenie działalności, prognozy nie są korygowane – ich realizacja będzie po prostu większym wyzwaniem. – Próg rentowności osiągniemy w 2009 roku – mówi Sebastian Buczek.