Nie wiadomo, komu przypadnie intratny kontrakt na transport gazu. Być może będzie to jeden z wyspecjalizowanych armatorów zagranicznych. Ale do zakupu nowoczesnych gazowców przymierza się również szczecińska Polska Żegluga Morska. Statek taki, przewożący 150 – 215 tys. metrów sześciennych LNG, kosztuje 150 – 170 mln euro. Na początek potrzebne są co najmniej dwa, gdyby gaz pochodził np. ze złóż norweskich, lub minimum pięć, gdyby trzeba go było sprowadzać z Afryki Zachodniej lub Ameryki Środkowej.
Przywożony przez statki skroplony gaz, po regazyfikacji w specjalnej instalacji, która powstanie na terenie terminalu, zostanie wtłoczony do polskich sieci gazowniczych; w pierwszych latach będzie to 2,5 mld metrów sześciennych rocznie. W kolejnym etapie statki będą wpływać do gazoportu co tydzień, natomiast zdolność przeładunkowa terminalu wzrośnie do 5 mld, a docelowo do 7,5 mld metrów sześciennych. To mniej więcej połowa tego, co obecnie zużywamy przez rok.
O ewentualnej rozbudowie gazoportu zadecyduje rachunek ekonomiczny, przede wszystkim możliwości zapewnienia ciągłych dostaw gazu po rozsądnych cenach. Nie będzie to łatwe, ponieważ skroplony gaz jest poszukiwanym paliwem i jego producenci nie muszą zabiegać o nabywców. Większość kupują światowi potentaci paliwowi, powiązani z producentami długoterminowymi kontraktami, a często również kapitałowo. W uzyskaniu korzystnych warunków dostaw mogłaby pomóc współpraca np. z Gas de France, ale rozwiązanie takie odrzucono, ponieważ wiązałoby się z wpuszczeniem na nasz rynek potężnego konkurenta. Teoretycznie gaz możemy kupować w Norwegii, na Bliskim Wschodzie (Katar), w Afryce Północnej czy nawet w Trynidadzie-Tobago. Problemem jest tylko uzyskanie konkurencyjnych cen w stosunku do tych, jakie płacimy obecnie.
Na razie Polska kupuje relatywnie tani gaz z Rosji i Kazachstanu. W niektórych krajach, np. w Hiszpanii, m.in z powodu położenia geograficznego, gaz skroplony przywożony przez statki jest tańszy od dostarczanego gazociągami. W Polsce ciągle rozważa się możliwość uzyskiwania na dużą skalę gazu z węgla kamiennego.
Losy terminalu w Świnoujściu rozstrzygną się ostatecznie w ciągu najbliższych kilkunastu miesięcy. Do końca września firma SNC Lavalin Service Ltd. miała zakończyć prace nad projektem technicznym i oceną oddziaływania na środowisko. Z nieoficjalnych informacji wynika, że dokumenty nie będą kompletne i firmie trudno będzie zdobyć potrzebne pozwolenia na budowę portu, za co także odpowiada. Nie wiadomo też, jak te materiały ocenią władze GazSystemu po przejęciu spółki Polskie LNG.Sama transakcja sprzedaży przez PGNiG udziałów w firmie Polskie LNG, nawet jeśli zostanie szybko przeprowadzona, też może wpłynąć na opóźnienie w przygotowaniu budowy. Do tego Ministerstwo Skarbu Państwa chce, by finansowanie inwestycji o wartości ok. 450 mln euro zorganizowało Polskie LNG. Dla spółki bez przychodów i zysków może to być zbyt trudne zadanie. A budowa powinna rozpocząć się w 2009 r.
- Zapotrzebowanie Polski na gaz jest dość stabilne, wynosi ok. 14 mld metrów sześciennych rocznie. Prawdopodobnie w następnych latach utrzyma się na zbliżonym poziomie mimo ciepłych ostatnio zim.