Wczorajsze reakcje na deklarację premiera potwierdziły tylko, że większość polskich przedsiębiorców opowiada się za porzuceniem złotego na rzecz euro, na co wcześniej wskazywały badania opinii społecznej. – Dla eksporterów i importerów zapowiedź szybkiego przyjęcia euro jest bardzo dobrą informacją. To koniec borykania się z różnicami kursowymi. Do tego trzeba się przygotować, ale firmy poradzą sobie – mówi Konrad Jaskóła, prezes spółki Polimex-Mostostal. Pytany o optymalny kurs wymiany, wskazuje, że ważniejsza jest jego stabilność na rok – półtora przed przyjęciem euro. Według prognoz ekonomistów możliwy kurs wymiany to nawet 3 zł za euro.
W ostatnich miesiącach firmy wysyłające swoje towary za granicę narzekały na umocnienie się złotego, które zmniejszało ich konkurencyjność na światowych rynkach. Według danych GUS ponad 50 proc. polskiego eksportu już dziś trafia na rynki krajów strefy euro.
– Dobrze by było, gdyby nie dotknęło naszego kraju zjawisko zaobserwowane w innych państwach przed wejściem do strefy euro, czyli znaczne umocnienie własnej waluty. Dla nas im słabszy złoty, tym lepiej – podkreśla Krzysztof Zdziarski, prezes Pekaesu.
Kazimierz Stańczak, dyrektor generalny Polbanku, ocenia, że wskazany przez premiera termin wejścia do strefy euro, czyli 2011 rok, jest realny. – To z pewnością byłoby korzystne dla gospodarki. Wpłynęłoby bowiem na zmniejszenie niepewności biznesowej, co ułatwiłoby podejmowanie długofalowych decyzji przez klientów indywidualnych i firmy – podkreśla Stańczak. – Wyznaczenie celu daje również motywujący impuls do spełniania kryteriów z Maastricht. Przyjęcie euro będzie dobre dla gospodarki zarówno w krótkim, jak i w długim okresie.
Zapowiedź premiera, której realizacja ma m.in. pomóc eksporterom, wczoraj im zaszkodziła. Złoty umocnił się bardzo gwałtownie wobec euro. W kilka chwili po deklaracji Donalda Tuska kurs euro spadł z poziomu 3,47 zł do 3,39 zł. – Obniżyła się też rentowność obligacji, co w dłuższej perspektywie przełoży się pozytywnie na rynek akcji, ponieważ oprocentowanie depozytów będzie coraz mniej atrakcyjne – podkreśla Sebastian Buczek, prezes Quercus TFI.