Ekonomiści uspokajają: kryzys na razie dotyczy tylko instytucji finansowych, a nie całej gospodarki. Rodziny myślące z niepokojem o swoich budżetach nie powinny więc – na razie – specjalnie obawiać się jego konsekwencji.
– Kryzysu w Polsce nie będzie i nie trzeba się go bać. Ale czeka nas gospodarcze spowolnienie – tłumaczy Krzysztof Rybiński, partner w Ernst & Young.
Ale klientów banków to nie przekonuje – od kilku dni słyszą o gigantycznych kwotach, jakie banki centralne wpompowują w kolejne instytucje finansowe. Z kolei raty kredytów, które spłacają, są coraz wyższe. Konsumenci spoza USA z obawą obserwują, jak kryzys rozprzestrzenia się na inne kontynenty.
Europa Środkowa na razie wydaje się oazą spokoju, wiadomo jednak, że wzrost gospodarczy będzie tutaj znacznie wolniejszy, niż zakładano. Czy jednak na pewno jesteśmy bezpieczni? Czy zawirowania światowej gospodarki mogą przełożyć się na Polskę? Czy nasze oszczędności są bezpieczne? Aby to wyjaśnić, “Rz” postawiła pięć kluczowych pytań pięciu znanym ekonomistom. Nie we wszystkim się zgadzają, ale jednego są pewni – Polskę ominie kryzys, z jakim w tej chwili borykają się USA.
Ekonomiści tłumaczą, że to, co dzieje się w USA, związane jest z systemem bankowym i zbyt ryzykowną polityką inwestycyjną. Mamy jednak także do czynienia ze spowolnieniem gospodarczym, które następuje zawsze po kilku latach szybkiego rozwoju. Ponieważ teraz oba zjawiska występują równocześnie, sprawia to wrażenie poważnego załamania. – Część krajów ociera się o recesję. Ale głębokiego kryzysu, kiedy nie ma wzrostu gospodarczego, bezrobocie mocno rośnie, a produkcja się zwija, nie ma – uspokaja Stanisław Gomułka, główny ekonomista BCC. – Niemniej rządy muszą podejmować działania zaradcze. Jeżeli się spóźnią, kryzys finansowy rozleje się na całą gospodarkę.