– Jeśli nie dojdzie do załamania w gospodarce, może nie być potrzeby korygowania założeń do przyszłorocznego budżetu – oświadczył wczoraj wicepremier Waldemar Pawlak. – Sygnały z realnej gospodarki są obiecujące. Zarówno produkcja przemysłowa, jak i sprzedaż detaliczna rosną, bezrobocie spada – podkreślił Pawlak.
Rząd w ustawie budżetowej przewiduje wzrost PKB w 2009 r. na poziomie 4,8 proc., co krytykuje większość ekonomistów. Wczoraj dołączyli do nich analitycy Narodowego Banku Polskiego. W „Raporcie o inflacji“ napisali, że PKB może zwiększyć się w przyszłym roku zaledwie o 2,8 proc. To jedna z najbardziej pesymistycznych prognoz, jakie pojawiły się w ostatnich tygodniach. Czy realna? Wątpliwości co do tego mają specjaliści z Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową. Ich zdaniem aż tak źle nie będzie – wzrost sięgnie 3,9 proc. Co ciekawe, własne zdanie ma w tej sprawie Departament Analiz i Prognoz z Ministerstwa Gospodarki. Jego szefowa Aneta Piątkowska oceniła wczoraj, że wzrost gospodarczy wyniesie około 4,4 proc.
Wicepremier Pawlak skomentował też wtorkową decyzję rządu o przyjęciu „mapy drogowej“ dochodzenia do wspólnej waluty. Jego zdaniem obecny kurs euro, zbliżony do 3,5 zł, byłby dobry dla polskiego eksportu. – Kurs na tym poziomie dawałby dobre szanse na eksport do krajów Unii Europejskiej, a także na eksport naszych produktów w skali globalnej – powiedział w środę wicepremier. Wczoraj złoty umocnił się do poziomu poniżej 3,6 za euro.
Ryszard Petru, ekonomista SGH, uważa, że o ile obecny kurs byłby dobry dla eksporterów, o tyle trzeba jeszcze pamiętać o importerach, a także wziąć pod uwagę ceny paliw, odzieży itp. – W najbliższym czasie złoty będzie się umacniał i w momencie wymiany kurs euro może wynosić 3,1 – 3,2 zł za euro – podkreśla Petru.
[wyimek]3,28 zł zdaniem pytanych przez „Rz“ ekonomistów wyniesie kurswymiany złotego na euro[/wyimek]