– Przez kryzys staliśmy się bardzo atrakcyjni. Mamy szansę, by do Polski wlał się strumień pieniędzy na pobudzenie naszej bazy turystycznej – uważa Rafał Szmytke, prezes Polskiej Organizacji Turystycznej. Jego zdaniem wystarczy tylko wykorzystać okazję, jaką daje polskiej turystyce słaby złoty. Według Krzysztofa Łopacińskiego, prezesa Instytutu Turystyki, tegoroczne przychody z turystyki przyjazdowej mogą dzięki temu wzrosnąć nawet o 1 mld euro. Kogo zwłaszcza możemy się spodziewać?
– Wzrośnie liczba przyjazdów uboższych Niemców z terenów dawnego NRD, a także turystów z Ukrainy, których wcześniej wypłoszył drogi złoty – przewiduje Łopaciński.
Ubiegłoroczna aprecjacja polskiej waluty mocno zmniejszyła liczbę chętnych do odwiedzania Polski w celach turystycznych. Według Instytutu Turystyki liczba zagranicznych turystów spadła w ubiegłym roku do 13 mln (o 13 proc.). O blisko jedną dziesiątą zmniejszyła się także łączna liczba przyjazdów wszystkich cudzoziemców, bez względu na cel podróży. Największy wpływ miało na to ograniczenie wizyt przyjeżdżających zza wschodniej granicy – o prawie jedną trzecią mniej wjechało do Polski Ukraińców, Białorusinów i Rosjan. Z kolei najmniej ubyło przybyszów z nowych państw członkowskich Unii Europejskiej – o 2 proc. Organizatorzy turystyki przyjazdowej zakładają, że w tym roku sytuacja zacznie się poprawiać. Według Łopacińskiego kryzys nie powinien także zasadniczo wpłynąć na strukturę wydatków obcokrajowców w Polsce. W ubiegłym roku zagraniczni turyści wydawali przeciętnie 500 dol. na osobę (jeszcze kilka lat temu była to połowa tej kwoty) i blisko 110 dol. na jeden dzień pobytu. W tym roku wydatki mogą się zmniejszyć o ok. 10 proc. – Nie należy się jednak spodziewać wzrostu liczby przyjazdów organizowanych przez biura turystyczne. Będą to raczej turyści indywidualni, którzy podejmują decyzje o wyjeździe z dnia na dzień – twierdzi Łopaciński. Władze POT liczą także na turystykę medyczną. – Przy tym kursie złotego o poziomie usług medycznych turyści z Europy Zachodniej jeszcze chętniej powinni przyjeżdżać do Polski do stomatologa czy na zabiegi chirurgiczne – argumentuje Szmytke.
[wyimek]2 procent - o tyle w tym roku może spaść liczba podróży międzynarodowych, a słabnąca koniunktura dotknie przede wszystkim Europę[/wyimek]
Eksperci jednak są sceptyczni. Według Macieja Grelowskiego, byłego prezesa Orbisu, słaby złoty przyciągnąłby większą liczbę turystów w warunkach normalnych. W czasie kryzysu może to się nie udać. – Analogiczna jest sytuacja naszego eksportu. Choć jego opłacalność rośnie, wpływy maleją z powodu słabnącego popytu za granicą – porównuje Grelowski.