Jeśli brać pod uwagę zaangażowanie kapitału zagranicznego w rynek polskich akcji, krach nastąpił w październiku. Wcześniej inwestorzy niezrażeni trwającymi od połowy 2007 r. spadkami na Giełdzie Papierów Wartościowych kupowali polskie walory. Do odwrotnej reakcji skłonił ich światowy kryzys na rynkach finansowych. Od stycznia do końca sierpnia zaangażowanie kapitału zagranicznego wzrosło o 4,8 mld zł, po czym od września do końca grudnia spadło o 4,3 mld zł.
– W porównaniu z wartością tzw. free-float na GPW, czyli wolno dostępnych akcji znajdujących się w obrocie (bez inwestorów strategicznych i Skarbu Państwa), zaangażowanie inwestorów zagranicznych wynosi obecnie ok. 15 proc. – szacuje Marek Juraś z BZ WBK. Ich zachowanie jest niezwykle istotne, bo – jak twierdzą analitycy – zagranica to obecnie sól giełdy. Jeśli trzyma swoje pozycje, to giełda nie spada zbyt szybko. Jeśli się wyprzedaje, indeksy lecą na łeb na szyję.
Zdaniem ekspertów odpływ kapitału zagranicznego z polskiej giełdy trwał też w styczniu i lutym tego roku. Oficjalne dane NBP nie są jeszcze dostępne, ale może to być kolejne 500 mln zł.
– Inwestorzy zagraniczni dosyć dokładnie szacują wartość firm, w których akcje inwestują. I potrafią przetrzymać okresowe spadki. Ale ich wytrzymałość na straty też ma swoje granice – mówi nieoficjalnie „Rz” jeden z zarządzających w TFI. – Gdy wartość ich aktywów gwałtownie spada przy spadku wartości tej inwestycji wyrażonej w złotych, wycofują się. A ponieważ nic nie wskazuje, by złoty miał się umocnić, trudno oczekiwać szybkiego powrotu zagranicy na parkiet.
Jak podaje NBP, saldo inwestycji portfelowych w akcje zwiększyło się w ciągu całego 2008 r. o 413 mln zł. Z kolei saldo inwestycji w obligacje skarbowe, komunalne i przedsiębiorstw zmniejszyło się o 13,7 mld zł.