Ostatnie dni przyniosły zarówno spadek wartości złotego, jak i zniżkę giełdowych indeksów.
– Światowe rynki akcji są obecnie w fazie korekty ostatnich zwyżek. Jednak dobre dane z amerykańskiego rynku pracy opublikowane w piątek po południu rozpaliły nastroje inwestorów pod koniec sesji. Pytanie brzmi, na jak długo wystarczy optymizmu.
O zachowaniu rynków finansowych zdecydują zapewne kolejne dane makroekonomiczne zza oceanu, w które będzie obfitował przyszły tydzień. W środę inwestorzy wsłuchiwać się będą w komentarz po posiedzeniu amerykańskiej rezerwy federalnej, w czwartek pojawią się dane o sprzedaży detalicznej, a w piątek o inflacji. W środę GUS poda zaś wiadomości o lipcowej inflacji w Polsce, tego samego dnia NBP opublikuje informacje o podaży pieniądza.
Analitycy przewidują, że po okresie osłabienia złotego polska waluta może znów się zbliżyć do 4,10 zł za euro, a nawet przebić ten poziom. W dłuższym okresie kurs 4,2 zł uznawany był za kurs równowagi, jednak nie brakuje banków twierdzących (ostatnio w takim tonie wypowiadali się ekonomiści brytyjskiego HSBC), że dalsze umocnienie złotego jest możliwe. W prognozach HSBC na koniec roku euro ma kosztować aż 3,8 zł.
Indeksy giełdowe w Warszawie znów znajdują się w okolicach tegorocznych szczytów.