– Od pięciu lat powtarzamy, że polskie finanse publiczne wymagają reformy – mówi Piotr Kowalski, prezes Fitch Polska. – Teraz sytuacja stała się paląca. Wskaźniki są coraz gorsze. Nawet jeśli uda się w tym roku sprowadzić poziom deficytu finansów publicznych poniżej 7 proc., to nie będzie to znacząca poprawa.
Kowalski dodaje, że agencja czeka teraz na ujawnienie kształtu przyszłorocznego budżetu i proponowanych zmian. I jeśli okaże się, że rząd nie ma pomysłu na obniżanie deficytu, będzie to sygnał do działań ze strony agencji. – Jeśli nie będzie reform, które rzeczywiście poprawią sytuację finansów publicznych do 2012 roku, negatywna presja na rating Polski będzie ogromna – ostrzega Kowalski.
Nie jest odosobniony. Także agencja Moody’s podkreśla, że mija czas na szukanie najlepszych rozwiązań dla ratowania finansów. Starszy analityk Kenneth Orchard w raporcie do inwestorów przestrzega, że niepowodzenie związane z wdrażaniem fiskalnych i strukturalnych reform będzie równoznaczne ze znaczącym wzrostem zadłużenia państwa, pogorszeniem stanu finansów publicznych i presją na obniżenie ratingu. Obecnie Moody’s utrzymuje rating dla polskiego długu na poziomie AA1.
Zdaniem byłego ministra finansów Mirosława Gronickiego już teraz można zauważyć spekulacyjne trendy na rynkach finansowych. – W ostatnim czasie oprocentowanie naszych obligacji wzrosło – zaznacza ekonomista. – Różnica między polskimi a niemieckimi dziesięciolatkami przekracza 300 pkt bazowych, a jeszcze na początku roku wynosiła niewiele ponad 200 pkt bazowych.
To oznacza, że koszty obsługi naszego zadłużenia będą wyższe. A jeśli doszłoby do zmiany perspektywy dla ratingu, inwestorzy zażądaliby jeszcze wyższej ceny za kupno polskich papierów.