Zadłużenie Polski na koniec 2011 r. może być wyższe, niż szacuje rząd, i wynieść ponad 918 mld zł, czyli 61,4 proc. PKB. Tak wynika z wyliczeń „Rz“ na podstawie dotychczasowego tempa przyrostu zadłużenia. Choć rząd planuje pewne działania, które mają znacznie obniżyć tę dynamikę, to ekonomiści nie do końca wierzą w powodzenie zamierzeń rządu.
Resort finansów w swej prognozie dotyczącej przyrostu zadłużenia wylicza, że na koniec 2011 r. nie powinno ono być wyższe niż 854,6 mld zł. W relacji do PKB sięgnęłoby więc 57,1 proc. (przy zastosowaniu unijnej metody szacowania długu). Według krajowego sposobu liczenia resort stara się utrzymać poziom długu poniżej progu 55 proc. PKB – szacuje, że na koniec 2011 r. będzie to 54,2 proc. PKB.
Zdaniem wiceministra finansów Wiesława Szczuki na obniżenie dynamiki przyrostu zadłużenia pozytywnie wpłynie np. konsolidacja płynności sektora finansów publicznych. Z wyliczeń resortu wynika, że obniży ona dług publiczny w 2011 r. o 1,3 pkt proc. PKB. Od początku przyszłego roku niektóre instytucje publiczne będą miały obowiązek deponowania wszystkich wolnych środków na rachunku ministra finansów.
– Konsolidacją zostałoby objętych około 19,8 mld zł, czyli kilkadziesiąt podmiotów, które znajdują się bądź znajdą w sektorze finansów publicznych – powiedział PAP Szczuka. – Obniży to w przyszłym roku dług publiczny w relacji do PKB o 1,3 pkt proc. Konsolidacja ma spowodować obniżenie przyszłorocznych potrzeb pożyczkowych brutto, które ostatecznie mają wynieść 167,5 mld zł wobec 193,5 mld zł w tym roku.
Zdaniem prof. Andrzeja Wernika z Akademii Finansów resort finansów zbyt optymistycznie wyliczył pozytywny wpływ konsolidacji finansów. – Jeśli uda się obniżyć dzięki temu zabiegowi potrzeby pożyczkowe o około 10 mld zł, to i tak będzie dużo – mówi ekonomista. Wernik podkreśla jednak, że dzienne tempo przyrostu długu w przyszłym roku powinno być niższe, choćby dzięki wpływom z prywatyzacji.