Złotówka patriotyczna i narodowa

W Niemczech europejska waluta otrzymała przydomek teuro, co można przetłumaczyć jako eurodrożyznę - mówi Tomasz Zaleśkiewicz, psycholog ekonomii z SWPS

Aktualizacja: 05.11.2010 07:53 Publikacja: 05.11.2010 00:11

Twórca i kierownik Centrum Badań nad Zachowaniami Ekonomicznymi

Twórca i kierownik Centrum Badań nad Zachowaniami Ekonomicznymi

Foto: Archiwum

[b]Rz: Euro wprowadzono we Francji już osiem lat temu, a mimo to wciąż są tam miejsca, gdzie ludzie chcą płacić we frankach. Skąd tyle sentymentu do nieistniejącej już waluty narodowej?[/b]

Tomasz Zaleśkiewicz: Przede wszystkim z powodów ekonomicznych. Ludzie zauważyli, że przy okazji wprowadzania euro ceny poszły w górę. A to w naturalny sposób budzi w nich sprzeciw. To nie dotyczy wyłącznie Francji. W Niemczech na przykład europejska waluta otrzymała przydomek teuro, co można przetłumaczyć jako eurodrożyznę. A kiedy my w Polsce wprowadzimy euro, ten, kto zarabiał 2 tysiące złotych, dostanie wypłatę w wysokości 500 euro. Dlatego wielu ludziom się wydaje, że będą zarabiali mniej.

[b]Niechęć do euro to tylko strach przed drożyzną czy także przywiązanie do narodowej tradycji?[/b]

Ludzie przypisują pieniądzom nie tylko wartość ekonomiczną, ale także symboliczną i emocjonalną. Z walutą narodową mamy więc wiele skojarzeń, często bardzo pozytywnych, a ludzie tęsknią za tym, co budzi w nich pozytywne emocje. Rezygnacja z własnej waluty w naturalny sposób wywołuje więc przekonanie, że rezygnuje się z części wolności.

[b]Polacy też są przywiązani do złotego?[/b]

U nas za złotówką kryje się symbolika narodowa, a może nawet i patriotyczna. Dla wielu ludzi dobrowolne zrezygnowanie ze złotówki będzie oznaczało po prostu zrzeczenie się części tożsamości narodowej.

[b]Wielka Brytania, choć jest w UE, to nie zrezygnowała z własnej waluty.[/b]

Tam opór społeczny wobec euro jest ogromny. Brytyjczycy są do funta bardzo mocno przywiązani. Funt jest też silniejszy niż euro, więc gdyby mieli przejść na walutę europejską, mieliby poczucie osłabienia swojej gospodarki.

[i]—rozmawiała Matylda Młocka[/i]

[b]Rz: Euro wprowadzono we Francji już osiem lat temu, a mimo to wciąż są tam miejsca, gdzie ludzie chcą płacić we frankach. Skąd tyle sentymentu do nieistniejącej już waluty narodowej?[/b]

Tomasz Zaleśkiewicz: Przede wszystkim z powodów ekonomicznych. Ludzie zauważyli, że przy okazji wprowadzania euro ceny poszły w górę. A to w naturalny sposób budzi w nich sprzeciw. To nie dotyczy wyłącznie Francji. W Niemczech na przykład europejska waluta otrzymała przydomek teuro, co można przetłumaczyć jako eurodrożyznę. A kiedy my w Polsce wprowadzimy euro, ten, kto zarabiał 2 tysiące złotych, dostanie wypłatę w wysokości 500 euro. Dlatego wielu ludziom się wydaje, że będą zarabiali mniej.

Finanse
Warren Buffett przejdzie na emeryturę. Ma go zastąpić Greg Abel
Finanse
Berkshire ze spadkiem zysków, rośnie za to góra gotówki
Finanse
Polacy niespecjalnie zadowoleni ze swojej sytuacji finansowej
Finanse
Norweski fundusz emerytalny z miliardową stratą
Finanse
TFI na zakupach, OFE wyprzedają polskie akcje