– W 2011 r. dług publiczny nie przekroczy 55 proc. PKB, jeśli zostanie wdrożony rządowy plan obcięcia składek przekazywanych do funduszy emerytalnych – powiedział wczoraj w TVP Info Jacek Rostowski, minister finansów. Według szacunków resortu na koniec 2010 r. dług nie przekroczył 53,5 proc. PKB. Statystykom pomaga szybszy od prognoz wzrost gospodarki. Zdaniem Rostowskiego polski PKB w 2010 r. zwiększył się o ponad 3,7 proc. (w budżecie na 2010 r. założono 1,2 proc.), a w 2011 r. wynik będzie jeszcze lepszy.
Niższy od prognoz dług publiczny możliwy był dzięki działaniom wzmacniającym krajową walutę (do 3,95 zł za euro wobec 3,99 zł przed tygodniem), co obniża wycenę zagranicznych zobowiązań. Analitycy UBS szacują, że tylko w ostatnim tygodniu 2010 r. Bank Gospodarstwa Krajowego sprzedał na rynku 1,2 mld euro. Inni dodają, że w sumie nawet 2 mld euro. Aktywność BGK dilerzy obserwowali od pierwszych dni grudnia. – Nie informujemy o szczegółach transakcji rynkowych – zastrzega Piotr Stalęga, rzecznik państwowego banku.
Statystyki długu zostały też zaniżone dzięki „rzutowi na taśmę” resortu skarbu. Nie udało mu się co prawda dopiąć transakcji sprzedaży większościowych pakietów Enei i Energi, ale zamiast tego PGE zapłaciła Skarbowi Państwa ponad 3 mld zł, przejmując spółki ze swojej grupy. Dług liczony wg polskiej metodologii nie uwzględnia także ok. 20 mld zł rocznych wydatków z Krajowego Funduszu Drogowego.
– Dokładne dane dotyczące długu całego sektora finansów publicznych oraz jego relacji do PKB nie są jeszcze znane, a głównym elementem niepewności jest zadłużenie samorządów oraz nominalny PKB – twierdzi Dominik Radziwiłł, wiceminister finansów. MF zakładało, że dług samorządów na koniec 2010 r. wyniesie 52 mld zł, ale ekonomiści mówią o 55 mld zł. – Dopiero w kwietniu się dowiemy, czy samorządy rzeczywiście zmieściły się w tej kwocie, czy zapożyczyły się bardziej – mówi prof. Stanisław Gomułka, ekonomista BCC.
Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu, jest sceptyczny: – Ostateczny wynik sięgnie 54,7 – 54,8 proc. PKB – uważa. – To oznacza, że tylko o włos uchronimy się od konsekwencji przekroczenia progu ostrożnościowego, co nałożyłoby na rząd konieczność równoważenia budżetu.