Barclays Capital zalecił inwestorom w swoim najnowszym raporcie kupowanie polskich CDS (credit default swap). W kraju rozpętała się burza, czyżby Polsce groziło bankructwo?
CDS to instrumenty finansowe zabezpieczające przed bankructwem dłużnika. Im koszt CDS jest wyższy, tym bardziej inwestorzy obawiają się, że dłużnik może się stać niewypłacalny. Barclays zwrócił uwagę, że polski rząd nie ma wiarygodnego planu naprawy finansów publicznych i obniżenia poziomu zadłużenia, stąd – w jego opinii – prawdopodobnym skutkiem będzie dalsza wysoka emisja długu na rynku wewnętrznym i lokalnych rynkach finansowych. Bank szczególnie zaleca nabywanie dziesięcioletnich CDS. – Zwiększają one swoją wartość, gdy rośnie ryzyko pogorszenia kondycji finansowej kraju, a rząd coraz bardziej jest uzależniony od sprzedaży długu i zakupu obligacji przez zagranicznych inwestorów – podkreślają analitycy. Tak pozyskane środki mają pokryć zbyt niskie przychody państwa w stosunku do wydatków.
Jednak sama rekomendacja kupna papierów jeszcze o niczym nie świadczy. – Niemal każdego dnia ukazują się analizy i raporty dotyczące sytuacji Polski publikowane przez instytucje finansowe. Raporty banków z reguły zawierają też rekomendacje dotyczące ewentualnych strategii inwestycyjnych – tłumaczy Dominik Radziwiłł, wiceminister finansów. Dodał, że resort finansów na nie nie reaguje, bo po pierwsze, jest ich dużo, a po drugie, ze względu na prawo każdego do własnej oceny sytuacji, zwłaszcza gdy inwestuje własne środki lub doradza swoim klientom, w co inwestować.
– Nie ma nic złego w tym, że banki rekomendują zakup takich papierów, przecież CDS mają też Stany Zjednoczone, Wielka Brytania i inne kraje, inwestorzy kupują te papiery, ale przecież nie zakładają bankructwa tych krajów – przekonuje wiceminister.
W jego ocenie prognoza zwiększającego się długu przedstawiona przez Barclays Capital nie dotyczy Polski. W raporcie zaznaczono, że gdyby w Polsce utrzymywał się deficyt powyżej 8 proc., to za pięć lat zadłużenie kraju wynosiłoby 72 proc. w relacji do PKB. – To nam nie grozi, za trzy lata deficyt znajdzie się już poniżej poziomu 3 proc. – zapewnił Radziwiłł. W jego ocenie z rekomendacji banku nie wynika teza o bankructwie Polski, a jego oceny są jedynie rekomendacjami dla potencjalnych strategii inwestycyjnych.