Związkowcy protestują przeciw „pogwałceniu zasad dialogu społecznego". – Rząd nie wysłuchał partnerów społecznych – skarży się Henryk Nakonieczny z prezydium komisji krajowej „S". – Nie mieliśmy możliwości przedyskutowania propozycji rządu ani przedstawienia własnych wyliczeń.
Premier Donald Tusk i minister finansów Jacek Rostowski postanowili przyspieszyć prace nad budżetem na 2012 rok. Chcą, aby parlament przyjął plan dochodów i wydatków na przyszły rok jeszcze przed wakacjami. Argumentem za takim scenariuszem są jesienne wybory do Sejmu i Senatu. Kampania wyborcza nie służyłaby pracom budżetowym.
W efekcie już 5 kwietnia rząd zaakceptował szacowaną przez resort finansów dynamikę wzrostu PKB, inflacji i płac. Znane są założenia dochodów i wydatków państwa oraz wielkość deficytu, który ma nie przekroczyć 37 mld zł. W poprzednich latach zanim rząd zatwierdził ministerialne wyliczenia, głos zabierała Komisja Trójstronna. – Mamy zamiar poskarżyć się prezydentowi, który powinien stać na straży dialogu społecznego – mówi Nakonieczny.
Zdaniem pracodawców związkowcy mają rację, domagając się, aby prace szły ustalonym trybem. – Z drugiej strony czekają nas wybory i prezydencja Polski w UE – przypomina Jeremi Mordasewicz, ekspert Lewiatana. – Jeśli nie chcemy, aby w kampanii grano budżetem, przyspieszenie prac wydaje się słuszne.
Szymon Milczanowski, zastępca dyrektora biura ministra finansów, zapewnia, że założenia zostały do Komisji Trójstronnej przekazane. – Związkowcy będą mieli szansę zapoznania się i wypowiedzenia na temat założeń przed ostatecznym zatwierdzeniem ich przez rząd – zapewnił Milczanowski. Dziś pracodawcy i związkowcy dyskutować będą ze stroną rządową na temat progów dochodowych uprawniających do otrzymania pomocy społecznej. Minister pracy zaproponowała wzrost progów o 2,1 proc. w stosunku do poziomu z 2010 r. – Dla nas ważniejsze jest dojście do porozumienia w tej kwestii, jak również ustalenie poziomu wzrostu płacy minimalnej – wyjaśnia Mordasewicz. Jolanta Fedak, minister pracy, zaproponowała, aby wzrosła ona z 1384 zł obecnie do 1500 zł w 2012 r., zdaniem pracodawców to za dużo, związkowcy twierdzą, że za mało.