Bój o większą rybę w sieci

Ekolodzy i rybacy spierają się o nowe unijne prawo. Decyzje zapadną podczas polskiej prezydencji

Publikacja: 10.05.2011 03:30

Bój o większą rybę w sieci

Foto: Fotorzepa, Darek Gorajski DG Darek Gorajski

Już w pierwszych dniach sprawowania prezydencji w Unii Europejskiej polski rząd będzie musiał się zająć problemem nadmiernych połowów ryb. W lipcu, kiedy Polska przejmuje przewodnictwo w UE, Komisja Europejska przedstawi zarys polityki rybackiej na lata 2014 – 2020.

Według ekologów Unia marnuje środki przeznaczone na rybołówstwo i zezwala na nadmierne połowy. W interesie Polski jest natomiast utrzymanie wysokiego wsparcia dla naszych rybaków. Teraz dostajemy 17 proc. z Europejskiego Funduszu Rybackiego. Jego budżet na lata 2007 – 2013  wynosi 4,3 mld euro. Ale po 2014 r. wydatki mogą zmaleć. – Wspólna polityka rybacka poniosła porażkę, ponieważ nie zapobiegła problemowi przełowienia. Więcej funduszy powinno zostać w niej przeznaczone na badanie zasobów morskich i współpracę rybaków z instytucjami badawczymi – podkreśla Justyna Niewolewska z fundacji Nasza Ziemia, która weszła do koalicji Ocean 2012, zrzeszającej ponad 100 ekologicznych organizacji. Walczy ona m.in. o to, by rybacy łowili większe (czyli starsze) ryby.

W przypadku polskich rybaków dotknęłoby to połowów dorszy. Sporne są także limity połowowe – ekolodzy chcą ich zmniejszenia. Wskazują, że niektóre gatunki ryb są zagrożone wyginięciem, dotyczy to zwłaszcza tuńczyka błękitnopłetwego.   Na Bałtyku, ich zdaniem, za dużo  łowi się łososi, śledzi i dorszy.

Polscy rybacy obawiają się zmian. Wskazują, że przez ostatnie lata Polska nie pracowała nad reformą krajowego rybołówstwa. – Nie widzimy perspektyw połowów, gdy wprowadza się coraz większe obostrzenia. W dodatku ze wszystkich państw europejskich jesteśmy najmniej przygotowani do zmiany polityki – ocenia Ryszard Klimczak z Kołobrzeskiej Lokalnej Grupy Rybackiej.

Polska jest jednym z czołowych producentów przetworów rybnych w Europie. Wartość eksportu produktów rybnych wynosi 4 mld zł. Choć na Morzu Bałtyckim łowimy tylko około 100 tys. ton ryb, głównie szprotów, to przerabiamy aż 500 tys. ton. Dlatego powinniśmy walczyć o utrzymanie wysokich limitów.

– Problem przełowień ryb dotyczy głównie południa Europy. W czasie naszej prezydencji będziemy opowiadali się za kompromisami  – zapewnia minister rolnictwa Marek Sawicki.

Tymczasem Międzynarodowa Rada Badań Morza przygotowuje zalecenia, by radykalnie zmniejszyć kwoty połowowe łososi bałtyckich. Wcześniej, po wejściu do Unii Europejskiej, Polsce obcięto limity połowu dorszy. W zamian rybacy dostali wysokie rekompensaty z UE.

Masz pytanie, wyślij e-mail do autorki m.kozmana@rp.pl

Już w pierwszych dniach sprawowania prezydencji w Unii Europejskiej polski rząd będzie musiał się zająć problemem nadmiernych połowów ryb. W lipcu, kiedy Polska przejmuje przewodnictwo w UE, Komisja Europejska przedstawi zarys polityki rybackiej na lata 2014 – 2020.

Według ekologów Unia marnuje środki przeznaczone na rybołówstwo i zezwala na nadmierne połowy. W interesie Polski jest natomiast utrzymanie wysokiego wsparcia dla naszych rybaków. Teraz dostajemy 17 proc. z Europejskiego Funduszu Rybackiego. Jego budżet na lata 2007 – 2013  wynosi 4,3 mld euro. Ale po 2014 r. wydatki mogą zmaleć. – Wspólna polityka rybacka poniosła porażkę, ponieważ nie zapobiegła problemowi przełowienia. Więcej funduszy powinno zostać w niej przeznaczone na badanie zasobów morskich i współpracę rybaków z instytucjami badawczymi – podkreśla Justyna Niewolewska z fundacji Nasza Ziemia, która weszła do koalicji Ocean 2012, zrzeszającej ponad 100 ekologicznych organizacji. Walczy ona m.in. o to, by rybacy łowili większe (czyli starsze) ryby.

Finanse
Warren Buffett przejdzie na emeryturę. Ma go zastąpić Greg Abel
Finanse
Berkshire ze spadkiem zysków, rośnie za to góra gotówki
Finanse
Polacy niespecjalnie zadowoleni ze swojej sytuacji finansowej
Finanse
Norweski fundusz emerytalny z miliardową stratą
Finanse
TFI na zakupach, OFE wyprzedają polskie akcje