– Na przetargach otwartych ceny drewna mają niewiele wspólnego z wartością surowca, ale firmy kupują, bo muszą mieć z czego produkować – mówi Bogdan Czemko z Polskiej Izby Gospodarczej Przemysłu Drzewnego skupiającej ponad sto dużych firm z branży. Lasy Państwowe połowę z ok. 28 mln m sześc. drewna sprzedają na przetargu otwartym, drugą połowę na zamkniętym, tylko dla stałych klientów. – Na przetargu otwartym ceny są o 80 – 120 proc. wyższe niż na zamkniętym – twierdzi Marek Kubiak z Przedsiębiorstwa Przemysłu Drzewnego Poltarex.
Z powodu wysokich cen w pierwszym półroczu kupił na otwartym przetargu tylko jedną piątą potrzebnego mu surowca. – Już w maju zabrakło mi drewna i musiałbym zamknąć zakład – mówi Kubiak. Jego zdaniem wiele firm, które kupiły drewno po bardzo wysokich cenach na przetargu otwartym, nie odbiera surowca. – Lasy powinny skierować to drewno na rynek, co pozwoliłoby obniżyć ceny – dodaje Kubiak.
Lasy Państwowe zakończyły już sprzedaż drewna na drugie półrocze br., a PIGPD porównała ceny za poszczególne rodzaje drewna sprzedawane w systemie otwartym dla wszystkich chętnych na portalu e-drewno (izba nie ma dostępu do cen uzyskiwanych przez LP na przetargu zamkniętym) z cenami w innych krajach. – Nawet po ich uśrednieniu z niższymi cenami na przetargu zamkniętym drewno w Polsce kosztuje ok. 29 proc. drożej niż w Europie – mówi Czemko.
Anna Malinowska, rzeczniczka Lasów Państwowych, informuje, że od początku br. do czerwca ceny podstawowych gatunków drewna wzrosły o kilkanaście proc. – Najwyższy wzrost nastąpił w wypadku drewna tartacznego iglastego, gdzie średnia cena wzrosła do 246,4 zł za m sześć, czyli o ok.
20 proc. w stosunku do średniej ceny z roku poprzedniego – mówi Malinowska. – Tempo wzrostu cen surowca w Polsce i tak jest wolniejsze niż na innych rynkach.