Dane GUS pokazują, że w znakomitej kondycji jest górnictwo (w tym wydobycie miedzi). Branża zmniejszyła koszty, poprawiła rentowność, lepsze są wskaźniki płacenia zobowiązań. Ma też bardzo wysoki (ponad 86 proc.) wskaźnik płynności I stopnia. Co pokazuje z jednej strony, że nie inwestuje, a z drugiej, że może przetrwać spowolnienie. Podobnie dobre są relacje finansowe w energetyce i u dostawców wody.
Drugi rok, kwartał po kwartale, powoli straty z poprzedniego kryzysu (2008 – 2009) nadrabia transport i producenci metali.
W przemyśle przetwórczym, przy wskaźniku rentowności ze sprzedaży towarów i usług 5,6 proc. za pierwsze pół roku, ponad 9-proc. rentowność mieli producenci: chemikaliów, farmaceutyków oraz energetyka. Spadki dynamiki w stosunku do pierwszych sześciu miesięcy 2010 r. odnotowały firmy spożywcze, producenci napojów, tekstyliów, urządzeń elektrycznych, maszyn i urządzeń oraz branża meblowa. Ale nawet w farmacji, która ma dobre wyniki, widoczny jest spadek rentowności. Może mieć związek z zahamowaniem sprzedaży. Ostrożność konsumentów w zakupach odczuwa branża spożywcza. – Ceny surowców, w tym ceny środków produkcji, rosły od początku roku szybko, nie można było ich amortyzować ceną, firmy więc zmniejszały rentowność – przyznaje Andrzej Gantner, dyrektor Polskiej Federacji Producentów Żywności.
– Pierwszy szok spowolnienia, związany ze spadkiem zamówień eksportowych, odczują te branże, które najwięcej sprzedają za granicę – uważa Jakub Borowski, główny ekonomista Invest Banku. Koniunktura w strefę euro najbardziej zmniejszyła się w tym roku – według analizy Invest Banku – w branży wyrobów chemicznych, producentów odzieży, komputerów i urządzeń optycznych, w przemyśle papierniczym oraz u producentów wyrobów z gumy. Wśród polskich firm ponad 50-proc. udział przychodów z eksportu w przychodach ze sprzedaży w I półroczu miały: branża motoryzacyjna, producenci sprzętu transportowego, urządzeń elektrycznych, mebli i komputerów. – To nie znaczy, że w tych branżach rentowność spadnie poniżej zera, ale jej dynamika się osłabi – dodaje Borowski.
Sytuacja firm w najbliższych miesiącach, gdy gospodarka będzie zwalniała, będzie inna niż na przełomie 2008 i 2009 roku. Wtedy udało się dzięki zwiększonym publicznym inwestycjom infrastrukturalnym i zwiększeniu dochodów rozporządzalnych w gospodarstwach domowych utrzymać wysoki popyt krajowy. Teraz trudno będzie utrzymać te same bodźce. Na zmniejszenie zamówień narażone są więc firmy, które wytwarzają i dostarczają produkty do inwestycji, surowce lub produkty konsumpcyjne nie pierwszej potrzeby.