Rząd przyjął na wczorajszym posiedzeniu dokument, który pokazuje, jak w kolejnych latach będzie się kształtowało zadłużenie państwa. Okazuje się, że mocno pogorszyły się przewidywania co do kondycji finansów publicznych w przyszłym roku. Jeszcze kilka miesięcy temu minister finansów Jacek Rostowski zapewniał, że już w przyszłym roku relacja długu do PKB według definicji krajowej będzie niższa niż 50 proc. PKB. Najnowsze prognozy nie są już takie śmiałe.
Zamiast spadać, wzrośnie
Dług publiczny w relacji do PKB ma co prawda nadal się obniżać z 53,5 proc. PKB w ubiegłym roku, ale poniżej 50 proc. nie zejdzie jeszcze przez co najmniej do 2016 r. Jeszcze w przyjętym przez rząd w maju planie finansowym państwa na kolejne lata, prognozowano, że ten rok będzie przełomowy – dług liczony metodami krajowymi spadnie nie tylko w relacji do PKB, ale też nominalnie – z 815,3 mld zł w ubiegłym roku do 814,3 mld zł w tym. Jednak już zgodnie z najnowszymi prognozami w tym roku zadłużenie ma wzrosnąć nominalnie o ponad 30 mld zł i na koniec roku wynieść 52,4 proc. PKB.
– Wcześniejsze prognozy rządu były oparte na bardziej optymistycznych założeniach, które ekonomiści wielokrotnie krytykowali, ale ministerstwo nie chciało przyjąć tego do wiadomości. Ta retoryka optymizmu mogła się sprawdzić w 2009 r., ale teraz założenia powinny być konserwatywne – komentuje Mirosław Gronicki, były minister finansów.
Wolniej ma też spadać relacja długu do PKB liczona zgodnie ze statystykami unijnymi, które uwzględniają to, co próbuje ukryć metodologia krajowa, czyli m.in. dług w Krajowym Funduszu Drogowym. – Przyrost zadłużenia w KFD w tym roku doda do długu ok. 20 mld zł i 10-15 mld zł w przyszłym. Nie ma siły – będziemy nadal niebezpiecznie blisko progu 60 proc. PKB – uważa Gronicki.
Dziura się powiększa
Na razie rząd w swoich przewidywaniach jest bardziej optymistyczny i oczekuje, że w tym roku zadłużenie ma spaść do 55,5 proc. PKB z 56,4 proc. PKB w 2011 r. Jednak ścieżka schodzenia z długiem w kolejnych latach już nie jest tak stroma – poniżej 50 proc. nie zejdziemy co najmniej do 2016 r.