Polska waluta zaczęła wytracać siłę i jest najsłabsza od miesiąca. Wczoraj euro kosztowało ponad 4,15 zł, a dolar ponad 3,19 zł. – Widać, że nastawienie rynku się zmienia. Wokół złotego pojawia się więcej zagrożeń. Przede wszystkim dane z polskiej gospodarki sugerują, że spowolnienie może być bardziej wyraźne – mówi Marek Rogalski, analityk walutowy DM BOŚ.
Kurs jest odpowiedni
Z badań ekonomistów Citi Handlowego wśród eksporterów z Polski, Czech i Węgier wynika, że od początku roku zmniejszyły się tzw. bufory konkurencyjności walut regionu. Największy spadek dotyczy Polski. Jeszcze na początku roku, kiedy euro kosztowało ponad 4,40 zł, tzw. kurs break-even, przy którym eksport jest opłacalny, wynosił – zdaniem przedsiębiorców – 3,88 zł. Jednak przez trzy kwartały roku nasza waluta umocniła się o ponad 8 proc. Teraz eksporterzy mówią, że jeżeli złoty wzmocniłby się do 4 zł za euro, to konkurencyjność naszej sprzedaży za granicę mogłaby być zagrożona. A to oznacza, że waluta ma mniejszą przestrzeń do bezpiecznego umocnienia.
Analitycy rynkowi powtarzają, że spowalniająca gospodarka wymaga szybkiej reakcji Rady Polityki Pieniężnej. Obniżki stóp procentowych powinny mocniej osłabić walutę, co z kolei wsparłoby eksporterów. Jednak władze monetarne zdają się nie podzielać tej opinii. – Dziś złoty na pewno nie hamuje eksportu. A gdyby się osłabił, to wcale nie jest oczywiste, że będzie sprzyjał koniunkturze – mówi Marek Belka, prezes NBP. Tłumaczy, że chodzi o konsumpcję, która mocno słabnie. Droższe euro i frank szwajcarski to wyższe raty kredytu dla zadłużonych w tych walutach. Obsługa długu zjadałaby środki, które mogliby przeznaczyć na inne wydatki.
Złoty musi być słabszy
Również Andrzej Bratkowski, członek RPP, jest zdania, że obecny kurs złotego nie jest przeszkodą dla konkurencyjności gospodarki. Jednocześnie jednak postuluje, aby koszt pieniądza obciąć nawet o 125 pkt bazowych do końca I kw. 2013 r. – Czegoś tu nie rozumiem. Obniżajmy radykalnie stopy, ale obecny kurs jest dobry? Jakim sposobem w takim razie mamy wspierać wzrost gospodarczy? – pyta Jakub Borowski z Kredyt Banku. I dodaje, że to, czego polska gospodarka teraz potrzebuje, to osłabienie złotego. Ekonomista szacuje tzw. kurs równowagi na ok. 4,40 zł. Być może RPP nie zależy na osłabieniu złotego, ponieważ to poskutkowałoby wolniejszym powrotem inflacji do celu. – Taka sytuacja byłaby dla Rady niekomfortowa – przyznaje Borowski.