Rosyjscy turyści coraz tłumniej odwiedzają europejskie sklepy. Największym powodzeniem cieszą się te znanych marek, z drogimi, lecz często jednak tańszymi niż w ich rosyjskich filiach, towarami. Właściciele drogich sklepów przyznają, że to klienci z Rosji razem z Chińczykami ratują od recesji europejski handel detaliczny.
Jak podliczyła firma Global Blue, na którą powołuje się gazeta „Wiedomosti", w ubiegłym roku Rosjanie zgłosili do zwrotu VAT towary kupione za granicą za 1,1 mld dol. To o 33 proc. więcej aniżeli w 2010 r. Lepsi byli tylko Chińczycy (2,1 mld dol.).
Ponieważ jednak tylko ok. 46 proc. rosyjskich turystów wypełnia formularze uprawniające do odzyskania VAT, to rzeczywisty poziom rosyjskich zakupów specjaliści szacują na 2,4 mld dol. To połowa wartości całego rynku luksusowych towarów w Rosji.
Ten rok ma być dla europejskich drogich sklepów jeszcze lepszy. Sprzyja temu decyzja rosyjskiego parlamentu pozwalająca na bezcłowy wwóz na lotniskach towarów o wartości do 10 tys. euro i wadze do 50 kg. Dotychczas limit wynosił 1,5 tys. euro.
Według danych urzędu statystycznego Rosstat za dziewięć miesięcy, za granicę wyjechało ponad 37 mln Rosjan, z czego ponad 12 mln do krajów Unii. Nie wszyscy zakupy robili w luksusowych domach handlowych, takich jak szczególnie lubiany przez bogatych Rosjan londyński Selfridges.