Kanał Sueski to najkrótsza droga transportu morskiego miedzy Europą a Azją. Jej zamknięcie, nawet czasowe, oznacza poważne komplikacje. Tym bardziej, że przez znajdujący się na terenie Egiptu kanał codziennie transportowanych jest około 3 procent światowego wydobycia ropy naftowej - 100 tys. baryłek o pojemności 159 litrów. Według danych amerykańskiego ministerstwa energii w 2012 roku przez Kanał Sueski przetransportowano w sumie 7 procent światowego wydobycia ropy naftowej i 13 proc. gazu płynnego. Przez kanał w zeszłym roku przepłynęło ponad 17200 statków. Egipt zarobił na kanale w zeszłym roku około 5,2 mld dolarów i władze w Kairze za wszelką cenę będą chciały uniknąć zamknięcia go.

Eksperci co prawda nie wykluczają, że grupy ekstremistyczne będą chciały dokonać zamachu na kanał, z drugiej strony uważają, że wojsko potrafi skutecznie go obronić, w razie zagrożenia. Tym bardziej, że dla samego Egiptu zamknięcie Kanału Sueskiego może oznaczać katastrofę ekonomiczną. Rząd od dłuższego czasu boryka się z brakiem gotówki, a zwłaszcza dewiz i jest uzależniony od wpływów z kanału.

Gdyby jednak sytuacja polityczno-militarna się zaostrzyła, to wg. analityków z Niemieckiego Towarzystwa Polityki Zagranicznej (DGAP), Bractwo Muzułmańskie może sobie obrać za cel strategiczne dla państwa i rządu cele - m.in. Kanał Sueski.

Alternatywą dla Kanału Sueskiego mógłby być - wg amerykańskiego ministerstwa energii - rurociąg Suez Mediterranean Pipeline, już teraz wykorzystywany przez część tankowców, które są zbyt obciążone na przepłynięcie kanałem. Jednak dla kontenerowców nie ma alternatywy, są skazane na kanał łączący Morze Czerwone z Morzem Śródziemnym. W razie jego zamknięcia - najpopularniejsza trasa kontenerowców biegnąca z Rotterdamu do Singapuru wydłużyłaby się o całe 6750 km, czyli o 1/3. To oznacza wzrost kosztów i ubezpieczenia. Już teraz cena baryłki ropy brent podskoczyła do niemal 110 dol. za baryłkę.