Bitcoin trafia pod strzechy, ale wciąż budzi kontrowersje

Bitcoin trafia pod strzechy, ale wciąż budzi kontrowersje. Skok jego notowań przywodzi na myśl bańkę spekulacyjną.

Publikacja: 07.12.2013 08:00

Bitcoin trafia pod strzechy, ale wciąż budzi kontrowersje

Foto: Bloomberg

Od kilku tygodni Uniwersytet w Nikozji, stolicy Cypru, jako pierwsza uczelnia na świecie przyjmuje opłaty w bitcoinach. Z kolei w Vancouver pojawił się pierwszy bankomat, w którym można bitcoiny kupić. To tylko dwa z coraz liczniejszych dowodów na to, że wirtualna waluta już nie jest tylko zabawką dla komputerowych zapaleńców, zdeklarowanych anarchistów i cyberprzestępców, ale coraz powszechniejszym środkiem płatniczym. Także w Polsce.

– Kiedy zacząłem się tym zajmować w 2011 r., w Polsce z bitcoinami miało styczność może kilkadziesiąt osób. Dziś są to dziesiątki tysięcy – mówi „Rz" Maciej Ziółkowski, redaktor satoshi.pl, bloga poświęconego cyfrowej walucie. Zastrzega jednak, że choć przełom jest ewidentny, to nasz kraj wciąż jest na początku drogi.

Dziecięca choroba

Zaufanie do bitcoina podkopują jednak m.in. ogromne wahania jego notowań, czyniące zeń idealny instrument dla spekulantów Entuzjaści wirtualnej waluty, powołanej do życia na początku 2009 r. przez programistę lub grupę programistów o pseudonimie Satoshi Nakamoto, argumentują, że duża zmienność jej notowań to choroba wieku dziecięcego.

Ale jej przebieg jest wyjątkowo ostry. Na początku roku za jednego bitcoina (BTC) trzeba było zapłacić ok. 15 dol. (46 zł), ostatnio zaś niemal tyle, co za uncję złota: prawie 1200 dol. (3700 zł). W tym czasie zdarzały się dni, gdy wirtualna waluta w ciągu kilku godzin zyskiwała lub traciła na wartości kilkadziesiąt procent (rekordowa zmiana wyniosła 158 proc.).

Peter Schiff, prezes firmy inwestycyjnej Euro Pacific Capital, nie ma wątpliwości, że mamy do czynienia z „tulipanomanią 2.0" – czyli współczesną wersją XVII-wiecznej bańki spekulacyjnej na rynku cebulek kwiatowych, jednej z najbardziej niezwykłych w historii.

Nowy kruszec

Rzeczywiście, rynek bitcoina zdaje się spełniać  co najmniej kilka kryteriów, które zdaniem tegorocznego noblisty w dziedzinie ekonomii, Roberta Shillera, pozwalają rozpoznać narastającą bańkę. Kluczowym symptomem jest istnienie narracji o „nowej erze", która jakoby uzasadnia bezprecedensowy wzrost cen na jakimś rynku. W przypadku bitcoina, uzasadnieniem dla umocnienia jest jej konstrukcja wzorowana na walutach kruszcowych.

Większość użytkowników kupuje bitcoiny za konwencjonalne pieniądze na internetowych giełdach. Na polskim rynku działa kilka takich platform. Największa z nich – istniejący od lipca 2012 r. Bitcurex – ma 14 tys. użytkowników, a miesięczne obroty osiągają wartość nawet 80 mln zł.

Zanim jednak cyfrowe monety trafią na giełdy, są „wydobywane", tak jak złoto czy srebro. Każdy chętny może poświęcić moc obliczeniową swojego komputera, aby przyłączyć się do sieci weryfikującej transakcje wirtualną walutą. Nagrodą za rozwiązanie skomplikowanego zadania kryptograficznego jest obecnie pakiet 25 bitcoinów.

Jednak to swego rodzaju loteria, bo to samo zadanie na raz próbuje rozwiązać wielu „górników", w większości – dzięki specjalnym stronom internetowym i programom – działających w zespołach. Gdy pakiet bitcoinów zostanie „wydobyty", ruszają poszukiwania kolejnego. Zadania stają się coraz trudniejsze, więc wymagają coraz lepszego sprzętu, tak jak złoża kruszców stają się coraz mniej dostępne i przez to droższe w eksploatacji. Już dziś sieć komputerów zaangażowana w poszukiwanie bitcoinów ma większą moc obliczeniową, niż 500 najpotężniejszych komputerów świata razem wziętych.

Ten mechanizm gwarantuje, że tempo przyrostu liczby bitcoinów w obiegu stopniowo hamuje. W 2028 r. w obiegu ma być już ok. 97 proc. docelowej liczby (21 mln) bitcoinów w obiegu. Obecnie wirtualnych monet jest w obiegu ok. 12 mln. To oznacza, że przy maksymalnej wartości, jaką dotąd osiągnęły (1242 dol.), łącznie warte były niecałe 15 mld dol. Dla porównania baza monetarna Polski, czyli nominalna wartość pieniądza wyemitowanego przez Narodowy Bank Polski,  to ok. 155 mld zł (50 mld dol.).

Wyjście z podziemia

To oznacza, że dopóki zapotrzebowanie na bitcoiny rośnie, dopóty rosnąć musi ich wartość, czyli – patrząc na to z innej strony – spadać muszą wyrażone w bitcoinach ceny produktów.

Spadek cen to jednak nic innego, jak deflacja: zjawisko uważane dziś w głównym nurcie ekonomii za groźniejsze niż inflacja. Sprawia ona bowiem m.in., że ludzie chomikują pieniądze i odwlekają zakupy, skoro w przyszłości będzie taniej. A to uchodzi za prostą drogę do recesji, prowadzącej do dalszego spadku cen.

O tym, jak trudno tę spiralę zatrzymać, świadczą doświadczenia Japonii z ostatnich kilkunastu lat. Dlatego w reakcji na ostatni kryzys główne banki centralne starały się za wszelką cenę do deflacji nie dopuścić, posuwają się nawet do kontrowersyjnego skupu aktywów za dodrukowane pieniądze (tzw. program QE).

Paradoksalnie, te bezprecedensowe działania banków centralnych, ocierające się niekiedy o dewaluowanie walut, sprzyjają popularności bitcoina. Podobnie jak rosnąca w następstwie kryzysu kontrola rządów nad sektorem finansowym.

Bitcoinów używają wizjonerzy, ludzie którzy obserwują trendy i potrafią przewidywać, w jakim kierunku idzie świat  – mówi „Rz" Ziółkowski. I wylicza zalety tego środka płatności: – Możliwe jest błyskawiczne i właściwie bezpłatne dokonywanie przelewów na drugi koniec świata, a w czasie tracenia wartości głównych walut, bitcoin może stanowić dobrą ochronę przed inflacją.  Poza tym, ani bank, ani inna instytucja  nie może zabrać pieniędzy lub cofnąć przelewu, np. w ramach chargeback.

Jedną z najważniejszych zalet wirtualnej waluty jest jednak anonimowość transakcji. Zarówno bitcoiny, jak i potrzebne do dokonywania płątności portfele (na komputerze, w telefonie lub w sieci) są  anonimowe: opatrzone są jedynie kodem. Transakcje nie przechodzą przez żadnego pośrednika: pieniądze płyną z jednego portfela do drugiego.

Dzięki takim właściwościom jeszcze do niedawna bitcoin był używany głównie przez internetowych przestępców działających w „ukrytej sieci" TOR. Funkcjonowała tam m.in. giełda Silk Road, na której za BTC można było kupić rozmaite używki i inne nielegalne towary. W październiku zlikwidowało ją Federalne Biuro Śledcze (FBI).

Już wcześniej jednak bitcoin miał coraz szersze zastosowanie, nie tylko w Internecie. – To jest co prawda dopiero etap raczkowania, ale co chwila pojawiają się nowe przedsiębiorstwa akceptujące płatności w tej walucie – mówi „Rz" Andrzej Bruell z portalu Bitcoin.pl. – Na razie są to pojedyncze knajpy, salony masażu, gabinet stomatologiczny, sklepy internetowe – dodaje.

Takich placówek jest w Polsce ok. 20. Listę portali i lokali przyjmujących płatności w wirtualnej walucie można znaleźć m.in. na stronie bitcoin.it.

Konkurencja nie śpi

Pewne obawy budzi bezpieczeństwo obrotu bitcoinami. Nie da się ich podrobić lub wydać kilkukrotnie. Rejestr wszystkich transakcji – opisanych kodami kontrahentów i bitcoinów – jest publicznie dostępny i nieustannie monitorowany. Oprogramowanie, na którym waluta bazuje, też jest otwarte i nieustannie weryfikowane przez  społeczność pasjonatów.

Zdarzają się jednak kradzieże. W październiku nagle zniknęła chińska giełda GBL, a wraz nią bitcoiny warte ok. 4 mln dol. W listopadzie ofiarami hakerskich ataków padły m.in. europejska giełda BIPS i polska Bidextreme, która w efekcie została zamknięta.

Dwa lata wcześniej zaatakowany został portal bitomat.pl, ale wówczas pieniądze klientów zostały zwrócone. Ze względu na anonimowość bitcoinowych kont, znalezienie sprawców jest niezwykle trudne, choć nie niemożliwe.

Bitcoin doczekał się ostatnio konkurencji. Tzw. altcoiny bazują na ogół na tym samym kodzie, ale skorygowanym tak, by usunąć pewne mankamenty pierwowzoru. Najpopularniejszy jest litecoin, którego twórcy zapewniają, że jest dla bitcoina tym, czym dla złota jest srebro. „Wydobycie" litecoinów jest łatwiejsze, więc nie prowadzi do „wyścigu zbrojeń" między poszukiwaczami. Wartość tego rynku to dziś ok. 1 mld dol.

Inne kryptowaluty to m.in. peercoin, i namecoin itd. Dla zwolenników bitcoina to dowód na to, że zapoczątkował on kopernikański przewrót w systemie płatności. Ale krytykom nieuchronnie kojarzy się z bańką internetową z przełomu tysiącleci, gdy nabywców znajdowały akcje każdej spółki z „com" w nazwie, nawet gdy nie wykazywała żadnych dochodów.

Finanse
Najwięksi truciciele Rosji
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Finanse
Finansowanie powiązane z ESG to korzyść dla klientów i banków
Debata TEP i „Rzeczpospolitej”
Czas na odważne decyzje zwiększające wiarygodność fiskalną
Finanse
Kreml zapożycza się u Rosjan. W jeden dzień sprzedał obligacje za bilion rubli
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Finanse
Świat więcej ryzykuje i zadłuża się. Rosną koszty obsługi długu