Już w poniedziałek przed kolekturami ustawiały się ogonki. Po piątkowym losowaniu, w którym nikt nie wytypował trafnie sześciu liczb, pula głównej wygranej wzrosła z 425 mln do 550 mln dolarów. Jednak sprzedaż zakładów w ciągu ostatnich dwóch dni wzrosła o co najmniej 20 procent, więc szefowie loterii spodziewają się rekordu. Prawdziwe oblężenie sklepy i punkty w których funkcjonują loteryjne terminale nastąpi we wtorek w dniu losowania. Dodatkowym czynnikiem sprzyjającym rekordowej kumulacji jest sezon świątecznych zakupów, w którym konsumenci chętniej sięgają do kieszeni.

W USA funkcjonują dwie wielkie międzystanowe loterie liczbowe – Mega Millions i Power Ball. W obu przypadkach szansa trafienia głównej wygranej wynosi 1:256 000 000. Zyski z ich działalności trafiają do budżetów stanowych proporcjonalnie do liczby zakładów. Oprócz tego poszczególne stany mogą prowadzić własne zakłady liczbowe i loterie. Średnio na wygrane przeznacza się około 60 proc. wpływów. Dalsze 30 proc. wspiera fundusze celowe loterii. Pozostałe 10 proc. stanowią koszty własne – prowadzenia bieżących operacji oraz marż dla sprzedawców zakładów.

Zwycięzca loterii ma dwie opcje – odebrać całą nagrodę w całości lub rozłożoną na 20 lat. Przy tej pierwszej opcji pula rzędu 650 milionów dolarów oznaczałaby jednarowową wypłatę rzędu 450 milionów dolarów.

Największa wygrana w historii USA padła w marcu 2012 roku właśnie w loterii Mega Millions. Pulą w wysokości 656 milionów dolarów podzieliło się trzech zwycięzców ze stanów Kansas, Illinois i Maryland. Ponieważ wszyscy zdecydowali się odebrać nagrodę w jednym kawałku wypłacono im łącznie rekordową sumę 476 milionów dolarów. Pozostałe dwie największe wygrane – 590,5 mln i 587,5 miliona dolarów padły odpowiednio w maju 2013 i listopadzie 2012 roku w loterii Power Ball.

Tomasz Deptuła z Nowego Jorku