W Bangkoku trwa wielkie sprzątanie. Po czterech miesiącach protestów opozycja zniechęcona brakiem efektów zakończyła uliczne protesty. Demonstranci wierzyli, że skoro w swoich hasłach mają walkę z korupcją, armia stanie po ich stronie. Tyle że wojsko zostało w koszarach, mimo opozycyjnych apeli o pomoc w obaleniu rządu premier Yingluck Shrinawatry. Wojskowi ograniczyli się do ostrzeżenia: – Nie chcemy, żeby jakakolwiek protestująca grupa posunęła się zbyt daleko, jak to się już zdarzało w przeszłości. Może i niektórzy przedstawiciele rządu popełnili błędy, ale musimy zrobić wszystko, żeby zrozumieć racje obydwóch stron – powiedział Winthai Suvaree, rzecznik tajlandzkiej armii. Ale pod koniec protestów wojsko zbliżyło się do stolicy. Jak tłumaczyli oficerowie, powodem przegrupowania była parada na ulicach Bangkoku. I to skutecznie ostudziło nastroje opozycji.
Protesty zawieszone, zmiana taktyki
Po protestach, które jak na Tajlandię były wyjątkowo krwawe – co najmniej cztery osoby poniosły śmierć, a kilkadziesiąt było rannych – został bałagan i to nie tylko na ulicach. Ucierpiała gospodarka, choć do tej pory nie wiadomo, w jakim stopniu. Wiarygodne szacunki pojawią się dopiero za kilka miesięcy. Tajlandia jest dla wielu firm, zwłaszcza japońskich, potężnym zapleczem produkcyjnym, ale i znaczącym rynkiem zbytu.
Na razie opozycja wróciła do domów. Jej przywódcy twierdzą, że teraz nastąpi przegrupowanie i zmiana taktyki. Jeszcze nie wiadomo, na jaką. Raczej nie będzie to ponowna blokada stolicy.
Uliczne protesty nie tylko odstraszają turystów i irytują armię, ale coraz trudniej je organizować. Z prostego powodu – powoli kończy się sezon najlepszej pogody. Jest już bardzo gorąco i gwałtownie wzrasta wilgotność powietrza. W takich warunkach protestuje się o wiele gorzej niż wówczas, kiedy jest sucho, a temperatura waha się między 20 a 30 stopniami Celsjusza. Wtedy spokojnie można spędzić noc nawet na ulicy, żeby od rana wziąć udział w blokowaniu dostępu do któregoś z urzędów.
O co chodzi demonstrantom? Hasła są najróżniejsze, ale przeważają te nawołujące do odsunięcia obecnej ekipy od władzy. A co dalej? Nie bardzo wiadomo.