Reklama
Rozwiń
Reklama

Tylko co jedenasty Polak inwestuje swoje oszczędności

Bogacenie się polskiego społeczeństwa nie powoduje wzrostu jego aktywności inwestycyjnej. Jeśli jednak Polacy inwestują, to preferują lokaty i rachunki oszczędnościowe.

Publikacja: 16.11.2015 20:00

Artykuły i audycje są źródłem wiedzy dla 14 proc. ankietowanych. W 2008 roku deklarowało tak 7 proc. badanych

Foto: Rzeczpospolita

Polacy mają coraz więcej wolnych środków (nadwyżki finansowe oszczędza już 59 proc. z nas, w 2008 r. wskaźnik ten wynosił tylko 41 proc.), ale pomimo to ich aktywność inwestycyjna wciąż jest niska. Obecnie inwestuje co 11. Polak – wynika z najnowszego badania „Postawy Polaków wobec finansów" przeprowadzonego na zlecenie Fundacji Kronenberga przy Citi Handlowym. Odsetek ten nie zmienia się istotnie w ostatnich latach: w 2010 r. wynosił 7 proc., w 2011 r. – 11 proc., w 2012 – 12 proc., w 2013 – 6 proc., w 2014 r. – 10 proc.

Dominuje bezpieczne lokowanie pieniędzy

Analizując zachowania inwestujących od ośmiu lat, można dostrzec malejący apetyt na ryzyko. Polacy wciąż pamiętają skutki kryzysu finansowego. Od 2008 do 2012 r. odsetek osób przedkładających wyższy, ale niepewny zysk nad pewną, ale niższą stopę zwrotu spadł z 8 do 3 proc.

Widać również, że Polacy oszczędzają w najprostszy sposób – 17 proc. trzyma pieniądze na koncie osobistym lub ROR, 10 proc. – na koncie oszczędnościowym, 2 proc. ma pieniądze w domu, a 8 proc. korzysta z lokat terminowych. W porównaniu z ubiegłym rokiem popularność kont i lokat nieznacznie zmalała (szczegóły na wykresie), wzrósł zaś udział funduszy inwestycyjnych: do 5 proc. z 2 proc. w poprzednich czterech latach. Prawdopodobnie to efekt niższych stóp procentowych, a zatem spadku oprocentowania lokat bankowych, przez co część inwestujących zdecydowała się na poszukiwanie nieco wyższych stóp zwrotu i postawiła na fundusze inwestycyjne.

Około 44 proc. ankietowanych nie inwestuje, ponieważ nie posiada oszczędności; to wyraźny spadek z 67 proc. w 2011 r.

Udział funduszy inwestycyjnych na poziomie 5 proc. jest niski w porównaniu z rynkami rozwiniętymi, ale wzrost zainteresowania jednostkami uczestnictwa jest jednak wyraźny. Z danych Analiz Online wynika, że od początku tego roku saldo napływów i odpływów do detalicznych funduszy inwestycyjnych w Polsce wyniosło plus 7 mld zł, głównie za sprawą udanego pierwszego półrocza. Najpopularniejsze są fundusze dłużne, gotówkowe, pieniężne, mieszane oraz akcyjne, w przypadku tych ostatnich coraz więcej zwolenników zyskują rynki zagraniczne.

Reklama
Reklama

W przeważającej większości zyski funduszy skorelowane są z wynikami rynkowymi, które w ciągu ostatnich pięciu lat nie zachęcały do lokowania środków w funduszach skupiających się na GPW. Szczególnie dotyczy to największych spółek, bo małe i średnie radziły sobie dobrze.

Największa popularność lokat, depozytów, rachunków oszczędnościowych i gotówki wynika z tego, że są one przez Polaków uważane za bezpieczne sposoby inwestowania – sądzi tak 11–13 proc. badanych. Za najbardziej bezpieczne uchodzą jednak nieruchomości i ziemia – tak odpowiada 14 proc. inwestujących.

Przywiązanie do bezpiecznych inwestycji ma swoje odzwierciedlenie w strukturze oszczędności gospodarstw domowych Polaków. Przetrzymywana w domu gotówka stanowi ok. 15 proc. oszczędności, zaś depozyty aż około połowy. Akcje, obligacje i bony oraz zagraniczne fundusze inwestycyjne mają łącznie kilka procent udziału.

Horyzont inwestycyjny Polaków od lat w zasadzie się nie zmienia. W 2015 r. nieznacznie wzrósł odsetek inwestujących do roku (21 proc.) i do trzech lat (32 proc.).

Własna intuicja coraz mniej ważna

Coraz więcej osób przy podejmowaniu decyzji kieruje się informacjami i wiedzą, coraz mniej intuicją. Odsetek Polaków, którzy w inwestowaniu i oszczędzaniu kierują się intuicją, spadł radykalnie. W latach 2008–2012 odsetek inwestujących Polaków, którzy podejmowali decyzje, opierając się na intuicji, przekraczał 40 proc. badanych, dochodząc maksymalnie do 57 proc. w 2009 r. Może to być powiązane z ogromnym spadkiem wycen wielu aktywów i w konsekwencji nadszarpniętym zaufaniem m.in. do instytucji finansowych po kryzysie. Dzisiaj własnej intuicji w oszczędzaniu i inwestowaniu ufa już zaledwie 10 proc.

Tak znaczny w ostatnich latach spadek zaufania do własnej intuicji może być wynikiem wzrostu poziomu wiedzy finansowej Polaków. Coraz więcej z nas rozumie, że aby właściwie wybrać produkt oszczędnościowy czy inwestycyjny, trzeba poznać zasady jego działania, ocenić ryzyko i opłaty. Dlatego intuicja schodzi przy podejmowaniu decyzji na dalszy plan.

Reklama
Reklama

Rośnie potrzeba dokształcania się

Szeroka paleta bankowych ofert coraz częściej skłania nas do czerpania wiedzy na temat finansów u źródła. W ciągu ośmiu lat prawie pięciokrotnie spadł odsetek osób kierujących się w swoich decyzjach finansowych tylko intuicją (z 49 proc. do 10 proc.), wzrósł natomiast udział tych korzystających z doradztwa lub materiałów instytucji finansowych – z 17 proc. do 37 proc.

Od 2008 r. do dziś niemal na niezmienionym poziomie pozostał odsetek Polaków, którzy wiedzę o inwestowaniu i oszczędzaniu czerpią z reklam – oscyluje między 18 a 20 proc. (2015 r.), wyjątkiem był spadek do 10 proc. w 2011 r.

Artykuły i audycje w mediach są źródłem wiedzy dla mniejszej liczby osób niż reklamy – w 2015 r. podawało je 14 proc. ankietowanych. Warto jednak wziąć pod uwagę, że w 2008 r. deklarowało tak zaledwie 7 proc. Znaczenie mediów dla inwestorów zatem rośnie.

Niezmiennie od lat na podobnym poziomie, wahającym się między 20 a 30 proc., ufamy znajomym i rodzinie. To wniosek optymistyczny, bo pokazuje, że decyzje finansowe w większości albo omawiamy w gronie rodziny, albo korzystamy z profesjonalnych doradców. Łut szczęścia czy coś, co zwykliśmy nazywać intuicją, nie są już czynnikami decydującymi przy planowaniu przyszłości i inwestycji.

Zdaniem Polaków powodzenie w inwestowaniu zależy przede wszystkim od własnej wiedzy (19 proc.) i sytuacji gospodarczej kraju (14 proc.). Poniżej 10 proc. ankietowanych uzależnia sukces od sytuacji gospodarczej na świecie (9 proc.) oraz politycznej w Polsce (5 proc.).

Opinia

Jacek Janiuk | dyrektor departamentu bankowości prywatnej, Citi Handlowy

Reklama
Reklama

Polacy niezbyt chętnie inwestują, ale sytuacja różni się w zależności od zamożności. W przypadku bogatszych klientów udział depozytów w oszczędnościach sięga 40 proc., nieco więcej niż średnio w Europie Zachodniej (30 proc.). U mniej zamożnych klientów wskaźnik ten jest dużo wyższy, świadcząc, że mało inwestują i trzymają pieniądze głównie na lokatach i depozytach. Jeśli klienci zobaczą wysokie stopy zwrotu z inwestycji na rynkach akcji, takie jak w 2005 czy 2006 r., może ich to zachęcić do podjęcia nieco większego ryzyka. Mogą się zdecydować na zwiększenie inwestycji, kupując np. jednostki uczestnictwa funduszy inwestycyjnych. Instytucje finansowe powinny zaoferować klientom, i to nie tylko tym najbardziej zamożnym, doradztwo i wsparcie. To może zachęcić ich do bardziej aktywnego i świadomego inwestowania. Początkującym radziłbym najpierw ustalić cele inwestycyjne, horyzont czasowy i poziom akceptowalnego ryzyka. Powinni rozpocząć od bezpiecznych inwestycji, np. obligacji skarbowych, i stopniowo zwiększać ryzyko i gamę produktów. Mogą rozpocząć od kupna jednostek uczestnictwa w funduszach inwestycyjnych, które są zdywersyfikowane i w zależności od typu zawierają co najmniej kilkanaście pozycji. TFI oferują różne strategie w zależności od potrzeb inwestorów.

Prof. Tomasz Zaleśkiewicz | Szkoła Wyższa Psychologii Społecznej

Pozytywne jest to, że coraz więcej Polaków oszczędza, że zwiększa się ich dochód rozporządzalny i rośnie świadomość, że trzeba odkładać na przyszłość. Ale wciąż dominuje bardzo prosty sposób oszczędzania – poprzez trzymanie gotówki lub kupno nieruchomości. Giełda, niestety, nadal jest często postrzegana jako miejsce gry spekulantów, a nie jako szansa pomnażania oszczędności. Brakuje impulsu, który zachęciłby Polaków do bardziej aktywnego inwestowania, jak to było w czasie hossy w latach 2004–2007. Gdyby doszło do wyraźnego ruchu warszawskich indeksów giełdowych w górę i poprawiłyby się nastroje na rynku, więcej indywidualnych inwestorów zdecydowałoby się na lokowanie kapitału na giełdzie.

Czynnikiem psychologicznym, który zawsze będzie towarzyszył ludziom i powstrzymywał ich przed aktywnym inwestowaniem, jest ryzyko. Aby je zmniejszyć i zachęcić do inwestycji, konieczne jest poszerzanie wiedzy, wyjaśnianie mechanizmów rynkowych, pokazanie, że giełda to miejsce nie tylko dla profesjonalistów i że także drobni gracze mogą samodzielnie próbować swoich sił. Rozwojowi inwestowania sprzyjałyby ulgi podatkowe – wszyscy wiedzą, że zyski z inwestycji kapitałowych są opodatkowane, ale mało kto pamięta, iż opodatkowane są też lokaty.

Cykl „TYDZIEŃ DLA FINANSÓW" powstaje we współpracy z Fundacją Kronenberga przy Citi Handlowy

Finanse
Odblokować energetyczne inwestycje
Finanse
Grono rynkowych guru jest szerokie, a jego granice cały czas się poszerzają
Finanse
Era AI to dla nas być albo nie być
Materiał Partnera
Warto skorzystać z nowoczesnych form finansowania aut dostawczych
Finanse
Zmiana w Radzie Polityki Pieniężnej. Nowy członek wyznaczony przez prezydenta
Materiał Promocyjny
W kierunku zrównoważonej przyszłości – konkretne działania
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama