Globalny rynek walutowy najbardziej od co najmniej 2013 roku jest powiązany z ruchami na giełdach akcji i surowców. Jeśli ich ceny spadają jest prawie pewne, że kurs jena wzrośnie i na odwrót. Jest to związane z przypływem i odpływem ryzyka na rynkach.
Na rynkach finansowych właściwie wszystko - od dolara po wietnamskiego donga można skategoryzować jak bezpieczne schronienie bądź ryzykowne aktywo. Notowania zmieniają się w reakcji na informacje i wydarzenia. Są oderwane od fundamentów.
Powtarza się sytuacja jaka zaistniała w następstwie globalnego kryzysu finansowego z 2008 roku. Inwestorzy starają się dostosować do negatywnych skutków ilościowego luzowania polityki pieniężnej.
Oznacza to, że właściwa ocena sytuacji w szerszej skali może okazać się ważniejsza aniżeli znajomość uwarunkowań lokalnych. Zdaniem ekspertów banku HSBC Holdings sprawia to, iż utalentowanym zarządzającym pieniędzmi trudno jest się wyróżnić wynikami inwestycyjnymi.
- Zmierzamy od świata QE (ilościowe luzowanie -red.) do świata sterowanego przypływami i odpływami ryzyka - twierdzi David Bloom, odpowiedzialny za globalną strategię HSBC Holdings na rynkach walutowych, podkreślając, iż obecnie wydaje się, że mamy bardziej ryzykowne środowisko.